Choć wynik sugeruje raczej jednostronne spotkanie, to kibice z całą pewnością nie mogli narzekać na nudę. Również szkoleniowiec Stali Gorzów zwrócił uwagę na liczne mijanki, które miały miejsce m.in. w biegach nr 6, 8, 11, 13 czy 14. Zawodnicy obu ekip walczyli ze sobą na dystansie.
- Mecz na pewno był widowiskowy. Można wspomnieć wyścig szósty, gdzie mijał się Fricke z Kasprzakiem i ostatecznie wygrał ten drugi, czy bieg ósmy, gdzie walczył Holta ze Zmarzlikiem i wygrał Bartek - wymieniał Stanisław Chomski.
Kilka razy zdarzało się, że szala zwycięstwa przechylała się z jednej strony na drugą. Było to albo skutkiem błędów, jak w przypadku Adriana Cyfera albo problemów sprzętowych, które spotkały choćby Michaela Jepsena Jensena. - W biegu jedenastym była walka zakończona wynikiem 4:2 dla gości. Holta ścigał się z Kasprzakiem. Bezbarwnie wypadł akurat Jensen. Nie spuścił on z tonu, ale urwała mu się szpilka od sprzęgła, które się spaliło, dlatego tak pojechał. W wyścigu trzynastym my wygraliśmy start na 5:1, ale goście nas objechali. To są zawodnicy markowi, którzy mają potencjał - doceniał rywali trener "żółto-niebieskich". - To były takie drobne momenty, ale o to nam chodzi, żeby nie tylko wygrywać mecze, ale żeby było widowisko. Walki było naprawdę sporo - dodał.
Spośród gorzowian trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Komplet zanotował Bartosz Zmarzlik, a bliski tego był Krzysztof Kasprzak, któremu nie dane było skutecznie powalczyć w jego ostatnim starcie. - Kasprzak też miał awarię. Pękła mu szpilka, ale o tyle dobrze, że sprzęgło się nie spaliło. Nie miał jednak momentu startowego - wyjaśnił opiekun drużyny z Gorzowa.
ZOBACZ WIDEO Polska - Rosja: Świetna kontra Protasiewicza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W niedzielę wiele uwagi poświęcono Rafałowi Karczmarzowi. To on stworzył parę ze Zmarzlikiem, podczas gdy Cyfer zastąpił Mateja Zagara na pozycji seniorskiej. - Nadarzyła się taka okazja, że jeden z zawodników nie został powołany na mecz i zdecydowałem się wstawić Rafała Karczmarza kosztem Adriana Cyfera. Gdyby wcześniej to było wiadomo, to może inaczej wyglądałoby ustawienie par - przyznał Chomski.
Cyfer zapisał przy swoim nazwisku jeden punkt, a debiutujący Karczmarz dwa "oczka". - Adrian jest w przededniu wejścia w wiek seniora i może nie zdobył wielu punktów, bo aż i tylko jeden, ale z przebiegu walki można być zadowolonym. Pokazał charakter. Trochę pechowo to się zakończyło, ale taki jest sport. To samo dotyczy Rafała Karczmarza, który wykorzystał swoją szansę w biegu młodzieżowym. W drugim biegu przegrał, ale jechał blisko przeciwników. Ten jego ostatni wyścigi feralny, dwa razy powtarzany i nie zdążył ze sprzętem. Sędzia dość szybko zakończył przerwę i stało się. Kibice widzą, że jest materiał. Szkolenie idzie w dobrym kierunku i są też inni zawodnicy. Wszystko musi dojrzeć - ocenił trener.
Występ Karczmarza wywołał sporo emocji, gdyż to on zastąpi Zmarzlika i Cyfera, gdy ci przejdą w wiek seniorski. 17-latek miał jednak pecha w swoim trzecim starcie. Był to jednak przyzwoity debiut i z podstawowego zadania, postawionego mu przez sztab szkoleniowy, wywiązał się znakomicie. - Wiedzieliśmy, że ambicja jest. W pierwszym biegu przywiózł punkty, ale jechał dość nerwowo. Nie dziwię się chłopakowi, ale wytrzymał presję i zdobył punkty. W pozostałych biegach było gorzej. Musiałby jeździć i jeździć. Naszym celem w tym roku jest walka o jak najwyższe trofeum. Moje ambicje są bardzo duże, ale nie wiem, jak to się skończy. Dostał szansę, ale jeszcze dużo pracy przed nim. Miejmy nadzieję, że to spotkanie będzie dla niego bodźcem do dalszej motywacji. Teraz jest zawodnikiem młodzieżowym numer trzy, a w przyszłym roku będzie numerem jeden. Trzeba będzie mu znaleźć drugiego zawodnika. Widzieliśmy, jak nasi 15-latkowie pokazali się w Nice Cup - powiedział szkoleniowiec Stali.
W kuluarach mówi się, że Rafał Karczmarz będzie częściej dostawał teraz szanse. Jak się okazuje, o występie w niedzielę dowiedział się już w czwartek, więc miał trochę czasu na przygotowanie do debiutu w PGE Ekstralidze. Trener ostrożnie podszedł do całej sprawy. - Kilka dni przed meczem dowiedział się, że będzie jechał i miał ogromne obawy, czy podoła. To nie jest tak, jak niektórzy sądzą. Jego trzeba przygotować. Debiut musi być taki, żeby wywarł pozytywne wrażenie na jego psychice. Mam nadzieję, że tak było, mimo tych upadków. Potrzeba troszeczkę spokoju. Nie chcę, żeby to był kolejny zmarnowany talent - zakończył Stanisław Chomski.