ROW Rybnik w starciu ze Stalą Gorzów był raczej skazywany na pożarcie. Choć wynik jest dość wysoki i gospodarze od początku do końca kontrolowali mecze, to goście nie poddali się bez walki.
- Przed tym spotkaniem wiedzieliśmy, że będzie trudno o zwycięstwo. Zrobiliśmy co w naszej mocy, ale wygrał lepszy zespół. Stal Gorzów przez cały sezon jedzie znakomicie, są na szczycie tabeli, a my w środku - przyznał Rune Holta.
Zawodnik rybnickiej ekipy podziela zdanie trenera Piotra Żyty, który po zakończeniu pojedynku był zadowolony z postawy drugiej linii. - Pokazaliśmy, że mamy dobrą drużynę i zawodników, którzy mogą powalczyć. Potrzebujemy więcej konsekwencji w naszych poczynaniach, by być lepszymi - zauważył Norweg z polskim paszportem.
Do dość ciekawej sytuacji doszło w piątym biegu niedzielnej rywalizacji. Najlepiej ze startu wyszli gorzowianie, ale na trasie zawodnicy się tasowali. Na końcu trzeciego okrążenia Adrian Cyfer wszedł pod Holtę, powodując jego upadek na prostej startowej. Zawodnik ROW-u leżał za linią startu-mety, sędzia wykluczył młodzieżowca miejscowych, a na ostatnim łuku wywrócił się jeszcze Andreas Jonsson. Ostatecznie bieg został dokończony i trzy punkty otrzymał Krzysztof Kasprzak, a dwa "oczka" zapisano przy nazwisku Holty.
- To było po prostu ściganie i mały przypadek. Adrian stracił równowagę, dotknął mnie, a ja wpadłem w bardziej twardą część toru i miałem tylko jedną szansę, by położyć motocykl i uniknąć jakichś przykrych wydarzeń - skomentował całe zdarzenie doświadczony żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Portugalia powstrzyma walijską sensację? "Są faworytami, ale na finał nie zasłużyli"