WP SportoweFakty: Przeciwko Polonii Bydgoszcz zdobył pan 9 punktów i 2 bonusy, czyli płatne 11. Ze startu nie wyjeżdżał pan najlepiej, ale na dystansie był pan waleczny. To taka odpowiedź na tę spadającą na pana krytykę?
Rafał Trojanowski: Start rzeczywiście był słabszy, ale myślę, że jechałem dobrze. Jest naprawdę trudno wskoczyć w połowie sezonu do składu. Czasami mylą mi się nawet zawodnicy, którzy jeżdżą cały czas. Były to dla mnie trudne zawody. Początek miałem dobry, ale czułem, że coś jest nie tak ze sprzętem. Bałem się zaryzykować, bo mogłaby być lipa. Poprawiłem ustawienia motocykla na ostatni wyścig i już był lepszy start. Sądzę, że zawody w moim wykonaniu były dobre. Wyciągnąłem wnioski i mniej więcej wiem, jak reagować na warunki torowe, które w trakcie meczu się zmieniają. Trening treningiem, ale podczas meczu inaczej to wygląda. Ustawienia z treningu ogólnie raczej nikomu nie pasowały w trakcie zawodów.
Czym to było spowodowane?
- Tor na mecz zawsze jest troszeczkę inaczej przygotowany. Na to wpływa kilka czynników, jak np. pogoda. Jest też komisarz toru i on decyduje o polewaniu nawierzchni, tak że trzeba być czujnym i cały czas coś zmieniać. Nie ma znaczenia, że przeciwnik był słabszy. Jak ktoś wygra start i ucieknie to trudno jest go minąć. Jak już mówiłem, wyciągnąłem wnioski, wiem co trzeba poprawić i oby tak dalej.
W 10. biegu do samej mety ścigał pan Łukasza Sówkę. Udało się go panu wyprzedzić po szerokiej na wyjściu z drugiego łuku. Był to jeden z ładniejszych ataków tego dnia. Jak ten wyścig wyglądał z pana perspektywy?
- Rywal dobrze w tym biegu jechał. Ja musiałem kombinować, jak go wyprzedzić, a czułem, że nie jestem zbyt szybki. Akurat zewnętrzna w tym momencie przestała nieść, ale zaryzykowałem. Wjechałem na ścieżkę metr od bandy i udało się.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niewiarygodny wyczyn! Strongman podniósł pół tony (źródło WP)
Nie jest to łatwy dla pana sezon. Czuł pan wsparcie ze strony kibiców? Na prezentacji ciepło pana przyjęli, a po wspomnianym przeze mnie biegu dziesiątym oklaskiwali pana na stojąco.
- Myślę, że kibice w Częstochowie spisują się bardzo fajnie. Doping jest głośny i widoczny. Cieszę się, że dobrze mi się ułożyły zawody i będzie mi trochę lżej. Może też kibice docenią tę walkę na torze. Startów rewelacyjnych nie mam, to jest taki silnik. Próbowałem go już w zeszłym sezonie i wówczas również spod taśmy nie wychodziłem dobrze. Muszę ścigać na dystansie, ale już nie staram się tego zwalczać. Tak ten silnik chodzi, jest szybki na trasie, choć w niedzielę w późniejszej fazie nie do końca był dopasowany.
Rozgromiliście Polonię Bydgoszcz, ale nie ukrywajmy tego, jest to rywal niżej notowany. W najbliższą niedzielę czeka was za to spore wyzwanie, bo przyjedzie do Częstochowy lider, Orzeł Łódź.
- Nastawienie będzie takie samo. Nie zlekceważyliśmy w niedzielę przeciwnika. Każdy przecież chce zrobić 15 punktów. Wszyscy jedziemy na dwucyfrówkę i staramy się to realizować. Myślę, że cała drużyna pojechała bardzo fajnie, mimo tego że była lekka presja ze względu na to, że jechaliśmy w polskim składzie. Kibice widząc, że zagraniczni zawodnicy jadą dobrze w innych ligach też pewnie naciskali na to, aby oni jechali. Ale uważam, że od pewnego czasu nasi zagraniczni zawodnicy jeżdżą fajnie w innych krajach, a u nas jakiejś wielkiej rewelacji nie robią. Spójrzmy jak ogólnie jadą na wyjazdach. Bez szału. Polska liga to polska liga i trzeba się skupić na tym, aby jechać tutaj dobrze. Dziękuję swoim chłopakom, że w niedzielę stanęliśmy na wysokości zadania. Początek był nerwowy, ale później było w normie.
To wysokie zwycięstwo nad Polonią Bydgoszcz to właśnie efekt koncentracji?
- Pamiętajmy, że tor w Częstochowie, jeśli jest przygotowany tak jak w niedzielę, jest dość łatwy do jazdy. Ktoś kto ma dobry motocykl i wygra start to dobrą ścieżkę nie jest mu trudno odnaleźć. Jest to łatwy tor dla przeciwników, dlatego my nie możemy w żaden sposób odpuszczać. Cały czas trzeba być w pełni skoncentrowanym i tak też podeszliśmy do tych zawodów.
Jest pan po niedzielnym meczu zadowolony, więc nie pozostaje nic innego jak życzyć powodzenia dalej.
- Korzystając z okazji pragnę podziękować za wsparcie i pomoc, jaką od kilku lat otrzymuję od Krzysztofa Gawła z firmy KIM Group. Dziękuję też sztabowi szkoleniowemu, że uwierzyli we mnie. Prezes Świącik też cały czas mnie wspiera. Dziękuję im, że trzymali za mnie kciuki.
Rozmawiał Mateusz Makuch
Życzę Polonii powodzenia w meczach, cokolwiek by to znaczyło.