W Częstochowie znowu mają powody do optymizmu. Eko-Dir Włókniarz słabo rozpoczął tegoroczne rozgrywki. Później jeden z faworytów Nice Polskiej Ligi Żużlowej zdołał się pozbierać. Drużyna zaczęła wygrywać i piąć się w górę ligowej tabeli. W tej chwili ma na swoim koncie 15 punktów i zajmuje piątą lokatę. Częstochowianie mają jednak rozegranych mniej spotkań od wyprzedzających ich zespołów z Daugavpils, Rzeszowa i Piły. Jeśli Włókniarz zgarnie w zaległych konfrontacjach pełną pulę, to może znaleźć się nawet na drugiej pozycji, która premiowana jest jazdą w finale Nice PLŻ.
A tam z całą pewnością rywalem byłby Orzeł Łódź, który ma aktualnie sporą przewagę nad resztą stawki. Lwy z zespołem Lecha Kędziory po raz pierwszy w tym sezonie zmierzą się w najbliższą niedzielę. Kto wie, czy nie będzie to przedsmak tegorocznego finału na zapleczu PGE Ekstraligi. - Przyznam szczerze, że taka myśl mi przez głowę nie przeszła - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Michał Świącik. - Trzeba jednak przyznać, że czeka nas chyba najbardziej wymagający mecz w tym sezonie. Pojedziemy w nim optymalnym składem. Liczymy na dobre widowisko i jak najwięcej potknięć rywala. Każdy słabszy moment przeciwnika postaramy się wykorzystać. Nie klasyfikuję spotkań na ważniejsze i mniej ważne. Do każdego meczu trzeba podchodzić tak samo poważnie. To jest sport. W naszej lidze były już w tym roku różne wyniki. Kraków potrafił wygrać w Gdańsku, ale przegrać z Opolu. Czasem łatwo się przeliczyć, jeśli zabraknie odpowiedniego podejścia - dodaje prezes Eko-Dir Włókniarza.
Częstochowianie pewność siebie mogli zbudować podczas ostatniego spotkania z Polonią Bydgoszcz, które wygrali aż 66:24. W tym meczu sztab szkoleniowy zdecydował się na polski skład. Było to celowe działanie. Z Orłem pojedzie już dwóch obcokrajowców - Nicolai Klindt i Jacob Thorssell. Jak te zmiany przyjęli żużlowcy, dla których zabrakło miejsca w drużynie? - Zapewniam, że z atmosferą wszystko jest w najlepszym porządku. Jazdy w Nice Polskiej Lidze Żużlowej w tym sezonie jest sporo. W meczu z Polonią mogliśmy pozwolić sobie na polski skład. Daliśmy chłopakom pojechać i każdy z nich spisał się prawidłowo. Dzięki temu trener mógł odczytać możliwości polskich żużlowców i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Zbudowaliśmy optymalne zestawienie na mecz z Orłem. Nie oznacza to jednak, że ktoś ma zamkniętą drogę do składu przed kolejnymi spotkaniami - podkreśla Świącik.
Władze Włókniarza do meczu z Orłem podchodzą z optymizmem. Zachowują jednak zdrowy rozsądek. W Częstochowie wszyscy wiedzą, jaką passę mają łodzianie. Drużyna Lecha Kędziory wygrała ostatnich jedenaście spotkań. - Czy minimalne zwycięstwo wziąłbym w ciemno? To jest ciekawe pytanie. Niektórzy prezesi mówią, że chcieliby wygrać minimum różnicą dziesięciu punktów. Ja powiem, że chcemy ten mecz wygrać. Zakładanie, jaka miałaby być przewaga, nie ma sensu. To mogłoby się bardzo zemścić - dodaje na zakończenie Świącik.
ZOBACZ WIDEO Kwiatkowski: Te dwa etapy nie były dla mnie sprawdzeniem formy (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
trochę mi ciebie żal
bye bye