Reprezentacja Polski wygrała pierwszy półfinał DPŚ w Vojens i uniknęła jazdy w barażu. Trener Marek Cieślak nie musi się zatem martwić barażem, ale zdecydował się dokonać jednej roszady na wielki finał. W miejsce Macieja Janowskiego, w Manchesterze będziemy oglądać Krzysztofa Kasprzaka. Tomasz Bajerski uważa, że do tej zmiany wcale nie musiało dojść.
- Jest to trudna sytuacja. Maciej Janowski pojechał gorzej, ale nie wydaje mi się, aby to była aż tak słaba postawa żeby nie jechać w finale. No chyba, że po rozmowach z trenerem i całym swoim teamem doszli do wniosku, że coś jest nie tak i dlatego została podjęta taka decyzja. Jeśli chodzi o Kasprzaka, to jest to dobry wybór. Jeździ w Anglii, radzi sobie dobrze, ten rok ma bardzo dobry, więc myślę, że zasłużenie wróci do Drużynowego Pucharu Świata - komentuje ekspert TVP Sport.
Już w najbliższy weekend wróci rywalizacja w obu polskich ligach. Po połączeniu niższych klas rozgrywkowych, widać spore problemy w drużynie z Rawicza. W najbliższej kolejce, Holistic-Polska Rawicz podejmie u siebie Lokomotiv Daugavpils i będzie mu bardzo ciężko o pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Mimo jednej, tak bardzo odstającej od stawki ekipy, Bajerski wypowiada się z optymizmem o połączeniu lig. - Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. Tak naprawdę to bez różnicy czy się jest ostatnim w pierwszej, czy w drugiej lidze. Tutaj przynajmniej jest jakieś wytłumaczenie, brak funduszy na poziomie lepszych klubów - twierdzi Bajerski.
17 lipca doszło do pasjonującej rywalizacji pomiędzy Eko-Dir Włókniarzem Częstochowa a Orłem Łódź. Gospodarze wygrali w stosunku 46:44, ale końcówka spotkania była piorunująca w wykonaniu lidera z Łodzi. Po meczu prezes Orła stwierdził, że jego klub mógłby polec w finałowej konfrontacji z drużyną spod Jasnej Góry. Czy to właśnie częstochowianie będą głównym konkurentem dla faworyzowanych łodzian? - Włókniarz to bardzo mocna drużyna, ale ekipa z Łodzi jest zdecydowanie najmocniejsza w pierwszej lidze. Po zakontraktowaniu Tomasza Gapińskiego i Roberta Miśkowiaka, biją wszystkich na głowę. W drużynie z Częstochowy jest zdecydowanie więcej zawodników, którzy nierówno jeżdżą - analizuje ekspert TVP Sport.
W rozgrywkach PGE Ekstraligi, za głównego faworyta uchodzi Stal Gorzów. Do walki z odwiecznym rywalem zamierza się jednak mocno włączyć Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra, który może mieć bardzo duży atut w osobie Jarosława Hampela, który już trenuje na większych obrotach. Bajerski zwraca jednak uwagę na inny zespół.
- Ciężko powiedzieć. Jest bardzo wyrównana czwórka. Drużyny z Gorzowa, Zielonej Góry i Torunia, a także nie możemy zapominać o ekipie z Grudziądza. Ten zespół u siebie jedzie bardzo dobrze. MRGARDEN GKM może sprawić bardzo dużą niespodziankę - przewiduje wychowanek Apatora Toruń. - Jeśli chodzi o Jarka Hampela, to nie wiemy w jakiej będzie formie. Po roku niejeżdżenia jest sporą niewiadomą. Widziałem jego trening i można dostrzec tę jego przerwę. To jest po prostu kwestia jazdy, jazdy i jeszcze raz jazdy, a potem udziału w meczach - dodaje.
W wymienionej przez naszego rozmówcę czołowej czwórce brakuje Fogo Unii Leszno. Broniące tytułu mistrza Polski "Byki" tracą dwa punkty do ekipy z Grudziądza i z pewnością nie złożyły jeszcze broni. - Pary na pewno im wystarczy, ale też są zależni od tego, jak ułożą się inne mecze. Unia Leszno nie ma wyjścia i musi już wszystko do końca wygrywać. Dużo będzie zależeć od postawy Nickiego Pedersena oraz Petera Kildemanda. Reszta jedzie na swoim poziomie. Gdyby Duńczycy robili to co w zeszłym roku, to moglibyśmy być spokojni o udział ekipy z Leszna w play-offach - twierdzi Bajerski.
Najbliższą kolejkę PGE Ekstraligi zaplanowano na 31 lipca. Najciekawiej zapowiada się starcie Fogo Unii Leszno z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra.
Natomiast nie tajemnicą jest że po wejściu Czytaj całość