Wyścig pierwszy spotkania pomiędzy Unią Tarnów a Get Well Toruń odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Tuż przed zwolnieniem taśmy mocno się rozpadało. Na ostatnim łuku Leon Madsen zaatakował po wewnętrznej Kacpra Gomólskiego, który jechał na drugiej pozycji tuż za plecami swojego klubowego kolegi Martina Vaculika. Duńczyk wyprzedził "Gingera", ale upadł na tor. Po biegu miał do swojego rywala pretensje. Uważa, że ten zmienił linię jazdy i przyczynił się do jego upadku. Inaczej decyzję ocenił sędzia i wyścig zakończył się wynikiem 5:0 dla gości.
Madsen był taką decyzją arbitra bardzo rozczarowany. - Madsen wykluczył się sam. Gomólski na wykluczenie w tym przypadku nie zasługiwał. Arbiter podjął słuszną decyzję. Kacper nie pomógł rywalowi w tym upadku - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Leszek Demski, który ocenia na co dzień pracę sędziów.
Po biegu do Madsena podjechał Kacper Gomólski. Zawodnik gospodarzy odepchnął i uderzył swojego rywala. Za to zachowanie otrzymał żółtą kartkę. - Byłbym zdziwiony, gdyby żółtej kartki nie było. Czy powinien ją otrzymać także Gomólski? Nie, bo on swojego rywala z toru nie uderzył. Podjechał do niego, ale to nie powód, żeby go karać. Równie dobrze mógł to zrobić po to, żeby zorientować się, co stało się z przeciwnikiem i mu pomóc w dotarciu do parkingu. W zachowaniu Gomólskiego nie widziałem agresji. Nie był inicjatorem całego zajścia - stwierdził Demski.
Na tym kontrowersje z udziałem Madsena się jednak nie skończyły. W 13 wyścigu Duńczyk został wykluczony za spowodowanie upadku Adriana Miedzińskiego. Otrzymał drugą żółta i w konsekwencję czerwoną kartkę. Zawodnik gospodarzy był po raz kolejny zdziwiony decyzją arbitra. Decyzji sędziego bronił jednak nawet kapitan Jaskółek Janusz Kołodziej, który w wywiadzie telewizyjnym przyznał, że była ona słuszna i Madsen zasłużył w niedzielę na czerwony kartonik.
ZOBACZ WIDEO Marcin Krukowski: Nie chodzi o wyniki, a o mocną głowę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}