Były kapitan gorzowskiej drużyny zdobył 12 punktów i jeden bonus. Tyle samo na swoim koncie zapisał Bartosz Zmarzlik. Dwójka Polaków, którzy w sobotę świętowali zdobycie Drużynowego Pucharu Świata, to wiodące postaci w Stali. W jednym z wyścigów doszło między nimi do ostrzejszego starcia i późniejszej wymiany zdań. Nie ma jednak mowy o konflikcie.
- Wracałem z Bartkiem z lotniska. Jesteśmy przyjaciółmi. Wszedłem w ten łuk i nie wiem, czy tak bardzo mu przeszkodziłem, a on mi od razu oddał podwójnie i prawie spadłem z motocykla. Ledwie się uratowałem. Bartek jest ambitnym zawodnikiem. Wytłumaczyliśmy to sobie i nie ma problemu. Punkt w tą, czy w tą, to bez różnicy. Czy przywiozę jeden z bonusem czy gołe dwa... Za bonusy też mam płacone i punkty idą dla drużyny. Mogę zawsze przyjeżdżać za Bartkiem, ale musi bardziej na siebie uważać. Dużo robi punktów w parze i to jest dla nas obiecujące, ale też przeszkadza, bo oboje jesteśmy szybcy i czasem sobie przeszkadzamy. Pomagamy jednak zespołowi i to jest najważniejsze - mówił po meczu Krzysztof Kasprzak.
Dla "Kaspera" obecny sezon jest bardzo dobry i już mało kto pamięta o fatalnych wynikach z poprzedniego roku. Sam zawodnik nie ukrywa swojego zadowolenia z takiego stanu rzeczy.
- Dobrze jadę w tym roku. Mam szybsze silniki, a to silnik buduje zawodnika. To tak nie jest, że ktoś nagle oduczy się jeździć, tylko nie trafi ze sprzętem. Wiadomo, zawodnik też jest ważny, ale jeżeli nie ma pod sobą dobrego silnika, to może jechać pięciokrotny mistrz świata i nie dogoni, bo nie ma czym. Ważne jest ustawienie motocykla. Jak trafi się z silnikiem, to głowa pracuje lepiej. Do tego kondycja, psycholog. Wszystko musi się zebrać do kupy - przyznał żużlowiec Stali Gorzów.
ZOBACZ WIDEO Komentatorzy TVP - kibicujemy naszym (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Betard Sparta Wrocław jest pierwszym w tym sezonie zespołem, który postawił tak trudne warunki "żółto-niebieskim" na ich torze. Gospodarzom nie pomogła pogoda i służby odpowiedzialne za przygotowanie nawierzchni. - To był trudny przeciwnik. Tor był rozwalony. Nie pozwolono lać wody, bo się bano o deszcz. Przez to rozwalił się drugi łuk. Już jak szliśmy wkoło toru, to było sucho pod spodem. Tor byłby równiejszy, jakby się go polało. Mam nadzieję, że na następnym meczu będzie lepiej - skomentował popularny "KK".
W najbliższym czasie kalendarz startów będzie dość mocno zapełniony. Uwagę na to zwracał już trener Stanisław Chomski. Do tej kwestii odniósł się również wychowanek Unii Leszno, który startuje w Anglii, Szwecji, a 6 sierpnia czeka go jazda w 2. finale SEC. Dzień później wyjazdowy mecz Stali w Toruniu. Z kolei 14 sierpnia zobaczymy go w Gdańsku podczas Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi, by następnego dnia rozegrać kolejną kolejkę PGE Ekstraligi, w której "żółto-niebiescy" podejmą Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra.
- Lubię jeździć tylko teraz pojadę w piątek, w sobotę. Najpierw Daugavpils, później do Torunia, do Anglii, do Szwecji, następnie do Coventry i do Gdańska i przyjadę na derby po siedmiu dniach, to mój organizm nie będzie taki, jak po jednym meczu, gdzie i tak czułem już zmęczenie. Będę po siedmiu spotkaniach i ośmiu lotach. Ekstraliga chciała, żeby lipiec był wolny od meczów i później terminy się trochę nakładają. Może tak musi być. Będziemy starali się dobrze pojechać, żeby nasze organizmy i silniki wytrzymywały, żeby dobrze pojechać w Gdańsku i przyjechać na derby - zakończył Krzysztof Kasprzak.