ROW Rybnik zakończył pierwszy sezon w PGE Ekstralidze na szóstym miejscu w tabeli. Wykonał zatem swój plan minimum, czyli utrzymał się w najwyższej strefie rozgrywkowej.
Niezwykle duży wkład w ten wynik miał Max Fricke, którego śmiało można nazwać objawieniem rybnickiego zespołu. Nikt nie miał wątpliwości, że w Australijczyku drzemie olbrzymi potencjał. Mało kto jednak przypuszczał, że to on w niektórych spotkaniach będzie ciągnąć wynik swojego zespołu.
Czy Fricke pozostanie wśród Rekinów na nowy sezon? - Żeby być szczerym muszę przyznać, że nie mam jeszcze żadnych planów na nowy sezon - przekonuje młody Australijczyk. - Na wszystko trzeba spokojnie spojrzeć i poczekać - dodaje.
Jak sam jednak przyznaje, jest zadowolony z dotychczasowej współpracy i jak najbardziej widzi swoją osobę w składzie ROW-u w 2017 roku. - Wszystko tutaj było jak najbardziej pozytywnie. Tylko tak mogę to ocenić. Będę zatem szczęśliwy, jeżeli nadarzy się okazja, żeby móc tutaj wrócić w przyszłym sezonie - dodał Fricke.
ZOBACZ WIDEO Piotr Małachowski wspomina Rio: czułem się jak lew w klatce (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Australijczyk sezon 2016 zakończył ze średnią biegową na poziomie 1,727 i była to trzecia średnia w rybnickim zespole. Lepsi byli tylko fenomenalny Grigorij Łaguta i Rune Holta. Co ważniejsze Fricke dość łagodnie przeszedł z torów pierwszoligowych na te ekstraligowe. W niższej klasie rozgrywkowej sezon zakończył bowiem ze średnią 1,909.
Utrzymanie Maxa Fricke w składzie z pewnością będzie jednym z priorytetów sterników ROW-u. Australijczyk może być dobrą inwestycją nie tylko w przyszły sezon, ale i kilka kolejnych ze względu na swój młody wiek.