Junior Orła Łódź: Rywal w finale nie ma znaczenia

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Oskar Bober
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Oskar Bober

W 16. kolejce Nice Polskiej Ligi Żużlowej Orzeł Łódź rozgromił zespół Eko-Dir Włókniarza Częstochowa 64:25. Młodzieżowiec gospodarzy, Oskar Bober cieszy się ze swojego powrotu do jazdy.

W ostatnią niedzielę Orzeł Łódź podejmował na własnym stadionie zespół Eko-Dir Włókniarz Częstochowa. Pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami zakończyło się zaledwie dwupunktowym zwycięstwem częstochowskich Lwów. Tym bardziej spotkanie w Łodzi zapowiadało niesamowite emocje. Jednak gospodarze pozbawili przyjezdnych wszelkich złudzeń i zdeklasowali swojego rywala.

- Niedzielny mecz był bardzo ciężki. Myślę, że pogoda była dla nas największym utrudnieniem i zmęczyła każdego. Na początku zawodów wkradła się nerwowość. Wszyscy myśleli, że częstochowianie bardziej się nam postawią. Spodziewaliśmy się wyrównanej walki. Było widać, że nie pasował im nasz tor i ten dzień kompletnie nie należał do nich. Za to mój zespół przygotował się bardzo dobrze do tego spotkania. Pokazaliśmy ekipie z Częstochowy, że jeszcze im trochę brakuje - wyjaśnia Oskar Bober.

6 sierpnia podczas finału Srebrnego Kasku junior Orłów upadł na tor. Stwierdzono u niego wstrząśnieniu mózgu. Zaledwie dziesięć dni później zawodnik zdecydował się na jazdę w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Niestety, już podczas próbnego startu Boberowi poderwał się motocykl, przez co żużlowiec gospodarzy groźnie upadł. Badania wykazały naderwanie ścięgien nadgarstka. Wypadek na torze odnowił również uraz głowy.

Bober pojawił się na zaplanowanych przez Lecha Kędziorę treningach, które miały przygotować zespół przed meczem z ekipą z Częstochowy. Jednak nie można było przewidzieć jaka będzie forma młodego zawodnika po kontuzji i dłuższej przerwie od jazdy.

ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: zwycięstwo Adriana Gały (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Tymczasem młodzieżowiec zdobył dla swojego zespołu osiem punktów plus jeden bonus. A wymijając przeciwników na torze dostarczał kibicom nie lada atrakcji oraz radości. - Cieszę się ze swojego wyniku, bo ostatnio bardzo mało jeździłem. Brałem udział w dwóch treningach przed tym meczem. Jednak po swoim ostatnim upadku trochę miałem przerwy, byłem rozchwiany. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Miałem serwisowany silnik, wiec też nie byłem do końca pewny jak ten sprzęt zareaguje. Zwłaszcza, że było tak gorąco podczas niedzielnego meczu. Ale ostatecznie dałem radę. Cała drużyna się spisała - opowiada junior.

Problemy zdrowotne młodzieżowca zostały zażegane. Bober ma apetyt na jazdę. - Niestety taki jest sport. Na szczęście to wszystko jest już za mną. Nie myślę o tym co było. Patrzę do przodu. Chcę jeździć i robić jak najlepsze wyniki -dodaje młody żużlowiec.

Podczas niedzielnego meczu na trybunach zgromadziło się bardzo wielu kibiców, którzy swoim dopingiem nieśli Orły do zwycięstwa. Oskar Bober przyznaje, że ich wsparcie jest bardzo potrzebne. - Zapełniony był praktycznie cały stadion. Doping najwięcej dodaje energii przed startem, przed rozpoczęciem zawodów. Kibice sprawiają, że jesteśmy w stanie pojechać jeszcze lepiej niż nam samym się wydaje. Gdy wszystkie miejsca na trybunach są zajęte, to naprawdę bardzo dobrze się jeździ. Cieszę, że przyszło tyle osób. Myślę, że w tym spotkaniu kibice byli naszym ósmym zawodnikiem - powiedział Bober.

Łodzianie zwycięstwem w 16. kolejce Nice Polskiej Ligi Żużlowej udowodnili, że zasługują na walkę w finale. Młody żużlowiec nie spekuluje z kim jego drużyna będzie rywalizować pod taśmą o awans do PGE Ekstraligi. - Myślę, że nie ma znaczenia z kim spotkamy się w finale. Jesteśmy bardzo wyrównanym zespołem. Nie ważne z kim nam przyjdzie się zmierzyć. Na pewno będziemy walczyć. W takim starciu każdy będzie jechał od zera - stwierdza zawodnik.

Źródło artykułu: