Turniej w Szwecji nie rozpoczął się po myśli Krzysztofa Kasprzaka. W swoim pierwszym wyścigu minął linię mety na trzeciej pozycji, natomiast w kolejnym nie wywalczył ani jednego punktu. Później "KK" wrzucił wyższy bieg, inkasując dwa triumfy. Na koniec Polak ponownie zawiódł, przegrywając ze wszystkimi rywalami. - W Vetlandzie miałem pecha - dwa razy startowałem z trzeciego pola. Ogólnie było osiemnaście zer z tego pola. Mi przypadły dwa z nich - skomentował swój słabszy występ 32-latek.
Kasprzak szybko zapomniał o niepowodzeniu w Grand Prix Challenge. W niedzielę był silnym ogniwem Stali Gorzów, która wysoko pokonała na wyjeździe Betard Spartę Wrocław. Przypomnijmy, że mecz w stolicy Wielkopolski zakończył się wynikiem 29:49 (zawody przerwano po trzynastu wyścigach ze względu na zły stan toru, co było spowodowane dość intensywnymi opadami).
Zdobywca 10 punktów z bonusem przyznał, że podczas tego spotkania używał takich samych ustawień, jak 1 maja, kiedy to gorzowianie po raz pierwszy w tym roku zmierzyli się ze Spartanami w Poznaniu. Wówczas Krzysztof Kasprzak zainkasował zaledwie cztery "oczka" i był niemalże najsłabszym ogniwem swojej drużyny.
Stal zrobiła ogromny krok w kierunku finału PGE Ekstraligi. W najbliższą niedzielę na stadionie im. Edwarda Jancarza rozegrane zostanie spotkanie rewanżowe. Spartanie w fazie zasadniczej udowodnili, że potrafią jeździć w Gorzowie Wielkopolskim, przegrywając jedynie sześcioma "oczkami" (42:48). - Przed nami kolejny mecz. Wrocławianie również potrafią u nas dobrze jechać. My będziemy starać się zwyciężyć te zawody - zapewnił Kasprzak.
ZOBACZ WIDEO: Stal - Wybrzeże: upadek Porsinga na pierwszym łuku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Awans Jędrzejaka też byłby stratą dla cyklu.Jest Patryk i ok.