Witold Skrzydlewski żartuje z Lecha Kędziory. "Jego pozycja jest zagrożona"

W 18. kolejce Nice Polskiej Ligi Żużlowej Orzeł Łódź podejmie zespół Stali BETAD Leasing Rzeszów. Będzie to ostatni mecz dla podopiecznych Lecha Kędziory przed rywalizacją w finale.

Pierwsze spotkanie pomiędzy zespołami z Łodzi i Rzeszowa zakończyło się zwycięstwem podopiecznych Janusza Ślączki 50:39. Prezes łódzkiego klubu zapowiada, że tym razem będzie inaczej.

- Zmierzymy się z drużyną, z którą rozpoczynaliśmy zmagania w tym sezonie. Zespół z Rzeszowa pokonał nas w pierwszym spotkaniu. Trenerem tej drużyny jest pan Janusz Ślączka. Dawny szkoleniowiec Orła. Można powiedzieć, że jest to mój dobry znajomy. Zarówno w zeszłym roku jak i w tym przetrzepał nam piórka. Myślę, że wszyscy pałamy chęcią zemsty. Chcemy nie tylko wygrać w niedzielę, ale i zdobyć punkt bonusowy. Oczywiście będzie to trudne zadanie, ponieważ w tym momencie nie mamy naszego lidera, Hansa Andersena, który ma uraz ręki - powiedział Witold Skrzydlewski.

Szef łódzkiego klubu zauważa, że wyniki, które osiągnął jego zespół w bieżącym sezonie są imponujące. Orzeł może nawet pobić rekord. - Od dziesięciu lat nie było w Łodzi takiej drużyny jak nasza. Nikt wcześniej nie wygrał tylu spotkań. Mamy do tej pory przegrane tylko dwa mecze. Myślę, że to jest tylko albo aż. Trener nie wykonał swojego zadania, bo jego założeniem było wygranie wszystkich meczów. Tak więc w tym momencie jego pozycja jest zagrożona. W związku z tym uważam, że teraz musi wygrać trzy najbliższe spotkania - żartuje Skrzydlewski.

ZOBACZ WIDEO Igrzyska paraolimpijskie: aklimatyzacja w rytmie samby (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: