Właściciel Polonii Władysław Gollob nie wierzył w uczciwość działaczy krośnian i krakowian. Uważał, że nic jego drużyny nie uratuje przed spadkiem. Utrzymanie jego zespołowi gwarantowała nie tylko wygrana w Rawiczu. KSM Krosno nie mógł również zwyciężyć "za trzy" ze Speedway Wandą. Od początku wszystko przebiegało według czarnego scenariusza najstarszego z klanu Gollobów. Goście po początkowych kłopotach zdołali się jednak pozbierać. Rzutem na taśmę odrobili straty na tyle, że wyrównali wynik dwumeczu, dzięki czemu stadion w Krośnie ogarnęło przygnębienie.
- Polonia Bydgoszcz sama wywalczyła sobie utrzymanie, wygrywając mecz w Rawiczu oraz zdobywając dodatkowe "oczko" za dwumecz z KSM-em Krosno. Co do nas, to przyjechaliśmy na Podkarpacie zwyciężyć. Gdyby nie ten słynny, feralny drugi łuk na krośnieńskim owalu, który przysparza tyle problemów i nerwowych sytuacji, to podejrzewam, że osiągnęlibyśmy jeszcze lepszy rezultat. Szkoda, bo sądzę, że przed ostatnim wyścigiem bonus był w naszym zasięgu ręki. Przesunęlibyśmy się trochę w tabeli, a tak w naszej rywalizacji z KSM-em notujemy idealny remis i nikt nie jest pocieszony - podsumował prezes Speedway Wandy Instal Paweł Sadzikowski.
Sternik przyjezdnych nie chciał szerzej komentować słów jakie przed batalią krośnieńsko-krakowską padały z ust Władysława Golloba. Zwracał jednak uwagę o powadze z jaką jego podopieczni przystąpili do ostatniego meczu w sezonie. Co prawda zdecydowali się na wariant z krajowym zestawieniem, ale sprowadzili na zasadzie gościa ekstraligowego juniora - Marcina Nowaka.
- Teorii spiskowych nie było. Zimne kalkulacje nas nie interesowały. Nikt się z nikim w żaden sposób nie porozumiewał i nie układał. Mieliśmy zamiar triumfować. Nawet jeśli nasza koncepcja od początku zakładała występ tutaj w krajowym zestawieniu. Staszek Burza zna doskonale ten obiekt. Jeździł tutaj kilkanaście razy. Patrick Hougaard praktycznie w ogóle nie miał okazji do startów w Krośnie. Poza jedną gonitwą Stasiu jednak nie mógł się odnaleźć i jego punktów zabrakło. A gospodarze mogą pluć sobie w brodę gdyż przed kończącą zawody odsłoną mieli wszystko w swoich rękach. Ale fantazja i brawura nie pozwoliła KSM-owi osiągnąć swojego celu - wyjaśnił szef drużyny z grodu Kraka.
ZOBACZ WIDEO Trener Lechii po Cracovii: Zagraliśmy wyśmienicie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Według mnie warto było dla samego dziadka Goll Czytaj całość