W sobotę Kacper Gomólski startował w turnieju Hil-Gaz "Back In Town, żużel wraca do Gniezna". W niedzielę natomiast "Ginger" wystąpi w pierwszym finałowym spotkaniu PGE Ekstraligi. Początek pojedynku pomiędzy Get Well Toruń a Stalą Gorzów zaplanowano na godzinę 19:00.
WP SportoweFakty: W sobotnich zawodach zajął pan dwunaste miejsce, zdobywając jedynie sześć punktów. Jak pan oceni ten wynik?
Kacper Gomólski:
Na pewno dwunaste miejsce nie jest szczytem moich marzeń. Poniekąd było to spowodowane problemami sprzętowymi. Po pierwszym biegu rozwalił mi się silnik. Na drugi wyścig wziąłem kolejny motocykl. Jechałem na drugiej pozycji i mój sprzęt po prostu zgasł... Już myślałem, że po tych dwóch biegach skończę zawody, bo wziąłem ze sobą tylko dwa motocykle. Na szczęście daliśmy radę - pokombinowaliśmy i motor odpalił. Później, zamiast zostawić dobre przełożenia, zacząłem je zmieniać. Nie wyszło mi to na dobre - najpierw zdobyłem jeden punkt, a następnie jechałem daleko z tyłu, więc postanowiłem zjechać na murawę. Na ostatni wyścig wróciłem do przełożeń, które miałem w drugim biegu. Udało się wygrać, więc zawody zakończyłem w miarę dobrze.
Nawiązując do tego silnika, który uległ zniszczeniu - była to jednostka ligowa czy jakaś inna?
ZOBACZ WIDEO W niedzielę pierwszy mecz finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Był to remontowany silnik. Na szczęście Peter Johns przyjechał do Polski, więc będzie mógł go szybko naprawić. Z tym akurat nie będę miał problemu. Jednostka szybko zostanie odnowiona i na mecz ligowy będzie gotowa.
Z pewnością cieszy fakt, że żużel powraca do Gniezna.
- Dokładnie. Dzisiejszy turniej miał fajną obsadę. Pojawili się zawodnicy, którzy jeździli tu w przeszłości, w tym między innymi Greg Hancock i Tai Woffinden - światowa czołówka. Byli też wychowankowie, dlatego pewnie kibice tak licznie przybyli na stadion. Bardzo fajnie, że taki turniej został zorganizowany. Myślę, że teraz drużyna z Gniezna wróci do ligowego ścigania i na stałe zostanie na żużlowej mapie Polski.
Przed panem najważniejsze spotkania w tegorocznym sezonie. Już w niedzielę pierwszy mecz finałowy ze Stalą Gorzów.
- Za nami ciężki półfinał z zielonogórzanami. Stal Gorzów natomiast przejechała "gładko" z Betard Spartą Wrocław. Myślę, że to może być plusem dla nas. Gorzowianie mogą być rozluźnieni po tych dwóch dobrych meczach, a my braliśmy udział w ostrej walce i po prostu trzeba to kontynuować. W naszej drużynie jest dobrze, ale brakuje moich punktów. Mam nadzieję, że w niedzielę się to zmieni.
Na pewno bardzo ważne jest to, byście wygrali u siebie.
- To na pewno. Trzeba zwyciężyć dużą różnicą punktową. Do Gorzowa pojedziemy z nową kartą. Bo o tym, co było w rundzie zasadniczej, trzeba jak najszybciej zapomnieć (8 maja zespół z Torunia przegrał w Gorzowie 28:62 - dop. red.). Zresztą my już o tym zapomnieliśmy tydzień później, kiedy jechaliśmy na domowym torze z wrocławianami i wysoko zwyciężyliśmy. Cóż, trzeba się skupić i odjechać dwa dobre mecze.
W tym sezonie ma pan kiepską średnią biegopunktową w meczach wyjazdowych - 0,952. Nie jest to zbyt dobry rezultat. Skąd taki wynik?
- Chciałbym wiedzieć, co nie funkcjonuje prawidłowo. Chciałbym mieć te wszystkie informacje, dzięki którym mógłbym "zasuwać" zarówno w Toruniu, jak i Gorzowie Wielkopolskim. Cóż, idzie mi jak po grudzie, ale myślę, że ta końcówka będzie zdecydowanie lepsza niż cały sezon.
Czy myśli pan już o następnym sezonie, czy na razie skupia się pan na tegorocznych rozgrywkach?
- Na razie nie ma o czym myśleć. Trzeba skupić się na tych dwóch meczach finałowych. Później mam dwa finały w Szwecji. Tam też trzeba pokazać się z jak najlepszej strony, bo w przyszłym roku również chciałbym jeździć w tamtejszej lidze. Cóż, trzeba się skupić na tym, co jest.
Jeśli jesteśmy już przy kolejnym sezonie - myśli pan o pozostaniu w PGE Ekstralidze, czy może uważa pan, że poziom pierwszoligowy byłby właściwszy?
- Nie, nie myślę o tym. Na razie ścigam się w PGE Ekstralidze. Póki co jeżdżę w Get Well Toruń i chcę dobrze zakończyć ten sezon wraz z moją drużyną. A co będzie w przyszłości, tego nie wiem. Nie wiem co będzie jutro, a co dopiero w przyszłym roku.
Rozmawiał i notował Mateusz Domański