Końcówka sezonu przyniosła u Nickiego Pedersena ogromny wzlot, jakim było wywalczenie pierwszego w karierze tytułu Indywidualnego Mistrza Europy, ale i bolesny upadek w czeskich Pardubicach, w wyniku którego nabawił się poważnych obrażeń. Obecnie Duńczyk dochodzi do pełni sił po kontuzji i regularnie uczęszcza na zabiegi do fizjoterapeuty w swojej ojczyźnie.
We wtorek Pedersen za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że zakończył swój związek z Helene Hüttmann, która bardzo mocno wspierała go w ostatnich miesiącach i niejednokrotnie podróżowała z "Powerem" na zawody. - Nadal jesteśmy przyjaciółmi. Oboje byliśmy zgodni co do tej decyzji. Życie jest za krótkie, aby trwać w czymś, co nie funkcjonuje dobrze - stwierdził duński żużlowiec w rozmowie z "Ekstrabladet".
W ostatnich miesiącach Pedersen razem ze swoją partnerką mieszkali w Monako. Hüttmann powróciła już do ojczyzny, zaś "Power" spędza ostatnio sporo czasu w ojczyźnie ze względu na rehabilitację i spotkania ze sponsorami. Trzykrotny mistrz świata na ten moment nie planuje jednak wyprowadzki z Monako, gdzie może liczyć na spore ulgi podatkowe.
- Wciąż mam możliwość mieszkania w Monako. Ostatnie dni spędzam w Danii, bo odwiedzam sponsorów po sezonie i korzystam z zabiegów. Ponadto dogrywam kontrakty w Polsce i Szwecji - zdradził Pedersen.
W niedalekiej przyszłości Pedersen powróci jednak na stałe do ojczyzny. Ponad rok temu "Power" kupił działkę w mieście Middelfart, które położone jest na wyspie Fionia. Niedawno w tym miejscu rozpoczęła się budowa nowego domu Pedersena. - Robotnicy nie mogą pracować, gdy temperatura spadnie poniżej pięciu stopni, więc liczę na łagodną zimę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to spodziewam się, że dom będzie gotowy wiosną lub latem 2017 roku. Jego wykończenie potrwa pewnie do wiosny 2018 roku - zdradził 39-latek.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: TOP-8 celem na Grand Prix
-15 TO SZCZYPAWKA I SIE PRACUJE HAHA