Problem polega jednak na tym, że bywa bardzo złudne. Rok temu po zakończeniu polowania w powszechnej opinii hitem były transfery Vaculika i Hancocka do Torunia oraz Kildemanda do Leszna. W praniu tylko sprowadzenie Amerykanina dało efekt adekwatny do wcześniejszego zachwytu.
Gwiazdą został z kolei niechciany w Toruniu Jason Doyle, a objawieniem Max Fricke, dla którego ekstraligowe progi w ocenie torunian miały być za wysokie. Błyszczał Milik, zaskoczyli Karpow i Lindbaeck. Tych wszystkich zawodników coś łączy. Kariera każdego z nich jest w fazie rozwoju. Jak to mawia Jacek Frątczak są na krzywej wznoszącej.
Teraz słychać opinie, że Włókniarz za chwilę będzie królem polowania. Takie stwierdzenia to właśnie efekt magii nazwisk. Ściągnęli Zagara, a może być jeszcze Pedersen. I dobrze, bo liga będzie wyrównana. Częstochowianie muszą grać zdecydowanie. W odróżnieniu od reszty budują przecież od nowa. Na przeciwnym biegunie Rybnik. Często czytam, że Fredrik Lindgren to drugi Andreas Jonsson tylko trochę młodszy. To jednak kolejny przykład żużlowca na "krzywej wznoszącej". Szwed to tak w ogóle ciekawy przypadek. Niby każdy wie, że jechał dobrze, wrócił na wysoki poziom, ale nikt nie ma do niego pełnego przekonania. Bo nie ma "takiego" nazwiska jak Zagar czy Pedersen? Coś czuję, że Lindgren wypali.
Jan Krzystyniak twierdzi, że Jacob Thorssell na dokładkę w Falubazie to za mało i drużyna Marka Cieślaka będzie poza play-off. Myślę, że szkoleniowiec Falubazu, jeśli czytał, to najpierw się uśmiechnął, a później zaczął zacierać ręce. Cieślak Thorssella zna (jako pierwszy dał mu szansę w Polsce) i doskonale wie, że nie wszystko złoto, co się teraz świeci. To może być transfer à la Karpow. Zdziwiony tak jak Jan Krzystyniak wtedy nie będę.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gotowy na powrót do SGP. Chce wjechać na szczyt
W całej układance jest jeszcze Toruń, który liże rany po stracie Vaculika. Toruńska filozofia budowy zespołu to zagadka, a może nawet bardziej szaleństwo. Za Vaculika nie będzie ani "nazwisk" ani zawodników na fali wznoszącej. Marian Maślanka napisał, że na pewno jest w tym jakiś głębszy sens. Jeśli plan wypali, to Jacek Gajewski znowu będzie genialny. Od dawna zresztą twierdzę, że w "branży" jest jednym z najlepszych, ale tym razem do toruńskiej wizji nie mam przekonania.
Grzegorz Walasek w ubiegłym sezonie częściej mówił o zakończeniu kariery niż wojowaniu w PGE Ekstralidze. Co więcej, w przeszłości bardzo słabo jeździł na Motoarenie. Michael Jepsen Jensen idzie w dół co roku. Jedyny plus, że lubi toruński tor jak mało który w naszym kraju. U siebie może być wartością dodaną, ale co z wyjazdami? Jest jeszcze Jack Holder, czyli inwestycja w przyszłość. Torunianie zamierzają na niego postawić i spić śmietankę za kilka lat. Inna sprawa, że dziś mogli mieć cały proces za sobą, gdyby wcześniej wierzyli w Maxa Fricke. Tymczasem oddali go do Rybnika, a później też niespecjalnie interesowali się jego tematem. Za "drugiego" Holdera w Toruniu trzymam jednak kciuki, bo w Ekstralidze nadal brakuje takich powiewów świeżości.
Jarosław Galewski
http://sportowefakty.wp.pl/kibice/27031/blog
Termos obwiesci swiatu ze Niki przychodzi.
I wtedy jezeli Pawelek wypali na seniorce i Miedziak sie obudzi to Torun zaraz za Gorzowem.