WP SportoweFakty: Do Stali Gorzów dołącza Martin Vaculik. To dobry wybór?
Krzysztof Kasprzak: To mój dobry przyjaciel, jeździliśmy razem w Tarnowie. Praktycznie na każdym obozie byliśmy razem w pokoju, więc znam go bardzo dobrze. Idzie cały czas do przodu, to ambitny zawodnik. Awansował do Grand Prix, na pewno czeka go ciężki rok. Wydaje mi się jednak, że da radę i nas wesprze.
Będzie pasował do zespołu?
- Na pewno. Tak, jak mówił - cieszy się, że idzie do dobrego klubu. To też jest ważne dla zawodnika, że jedziesz o najwyższe cele, a nie o niższe miejsca w tabeli. To podnosi żużlowca na duchu. Jest więcej kibiców, a także sponsorów. Wynik jest lepszy. Jedziesz play offy i masz więcej meczów, nie kończysz sezonu w sierpniu. Fajnie, że jest z nami i na pewno będzie dobra atmosfera.
ZOBACZ WIDEO Michał Probierz: Po takim meczu możemy się tylko chwalić (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Zdobywając złoto wysoko zawiesiliście poprzeczkę. Teraz jest mowa już tylko o obronie tego medalu.
- Jesteśmy już mistrzami Polski. Sztuką jest zdobyć złoto, ale jeszcze trudniej jest obronić ten tytuł. Będziemy jednak pracować w zimie tak, żeby nam się udało. Skoro mamy już mistrzostwo Polski, to teraz będziemy robić wszystko, żeby obronić te złote medale.
Jeszcze nie wszystkie karty odkryte, ale jak może pan ocenić rywali?
- Na pewno czeka nas ciężki sezon. Te zespoły, które teoretycznie są słabsze "na papierze", to na pewno nie odpuszczą. Drużyny, które są bardzo dobre, dobrały jeszcze mocnych zawodników. Jednak według mnie nie ma sensu już patrzeć na składy "na papierze". W tym roku też były takie kluby i wiemy, jak to się skończyło. Trzeba mieć dużo szczęścia w sporcie. Wszyscy muszą trafić z formą i silnikami.
Pana indywidualny cel na 2017 rok to walka o powrót do Grand Prix?
- Dokładnie tak. Niefortunnie trafiłem na GP Challenge, który odbywał się w Vetlandzie. Nigdy nie zdobyłem tam więcej, niż sześć punktów. Tym razem było siedem. Niby lepiej, ale nie starczyło do awansu. Miałem pecha przy losowaniu numeru, bo dwa razy jechałem z trzeciego pola. Nigdy się tak nie tłumaczę, ale tam to było bardzo złe pole. Było aż 10 zer z niego, w tym dwa były moje. Dwa biegi wygrałem, do tego "jedynka". To nie wystarczyło. Bardzo żałuję, długo to przeżywałem. Myślę już jednak o nowym roku. Skupię się na powrocie do GP. Jestem młodym zawodnikiem i wiem, na co mnie stać. Potrzebne jest szczęście w jednodniowym challenge'u, ale zrobię wszystko, żeby być w trójce i wywalczyć awans do GP. Pojadę też w SEC, bo jestem medalistą. Nie będę musiał przebijać się przez eliminacje, od razu wystąpię w czterech rundach finałowych.
Plan przygotowań na zimę już gotowy?
- Wszystko będzie wyglądało tak, jak w roku poprzednim. Na pewno wykluczę też parę błędów, które pojawiły się w końcówce tego sezonu. Może też coś pozmieniam. Będę starał się jechać na takim poziomie, na jakim zakończyłem rok, czyli wygranym wyścigiem. Tak chciałbym od razu zacząć. Dopinam jeszcze kontrakt w Anglii, bo chyba będę jeździł tylko w jednej lidze zagranicznej. Chcę się bardziej skupić na Stali Gorzów.
Wakacje już były, czy dopiero planuje pan urlop?
- Nie będzie jako takich wakacji. Od razu po sezonie byłem na motocrossie, spędziłem też kilka dni w Hiszpanii. Teraz jest czas podziękowań, jeżdżę po sponsorach, żeby im podziękować za współpracę w tym roku. U większości z nich już byłem. Rozmawiamy też o przyszłym sezonie. Przy okazji dziękuję kibicom za to, że przychodzili w tym sezonie, ale też w poprzednim, kiedy przegrywaliśmy. Podziękowania należą się także mojemu teamowi, tunerowi, trenerowi oraz wszystkim ludziom, którzy mi pomogli. W tych czasach ciężko coś samemu zrobić, a sprzęt jest bardzo drogi. Bez sponsorów nie ma szans na dobry wynik. Jeszcze raz dziękuję.
Rozmawiał: Dawid Lis.
Czy "w górę" poszedł na dłużej???