WP SportoweFakty: W czwartkowe popołudnie prezes Świącik poinformował o zakontraktowaniu pana w swoim zespole. Sentymentalny powrót?
Andreas Jonsson:
Jestem bardzo zadowolony z faktu, że będę reprezentował barwy częstochowskiej drużyny. Świetnie jest wrócić do klubu, z którym zdobyłem złoty medal. Atmosfera, którą już czułem przy negocjacjach, wydaje się być bardzo fajna i mam nadzieję na dobry sezon.
Wraca pan do klubu, w którym startował za jego najlepszych czasów. Trzynaście lat temu zdobywaliście tam wspólnie najwyższe trofea. Kibice mają więc zapewne sporo pięknych wspomnień z osobą Andreasa Jonssona.
- Być może kibice pamiętają te czasy. Ja z kolei mam także sporo pięknych wspomnień z tamtych lat. Za każdym razem, kiedy tam wracałem startując w którejkolwiek z innych drużyn, byłem miło przyjmowany. Fajnie jest tam wrócić i tyle.
Rozmowy z klubem z Częstochowy trwały dość długo. Z czego to wynikało?
- Rzeczywiście, wiele słyszałem na ten temat. Śledziłem także te wszystkie ciekawe informacje, które dziwiły mnie niezmiernie - odnośnie długo trwających negocjacji czy też braku ustaleń z klubem. W tym momencie mogę odpowiedzieć, że z panem prezesem Świącikiem spotkaliśmy się dwukrotnie i uważam, że dogadaliśmy się bardzo szybko.
ZOBACZ WIDEO Dana White: podczas UFC 205 pobiliśmy wszystkie rekordy
Podobno prezes Świącik wcześniej zapytał pozostałych zawodników drużyny częstochowskiej o to czy woleliby w swoim zespole Nickiego Pedersena czy też pana. Wszyscy zgodnie twierdzili, że widzieliby w składzie właśnie pana argumentując to dobrą atmosferą w drużynie.
- Jest mi niezmiernie miło to słyszeć. Ja także bardzo lubię każdego z tych zawodników i cenię sobie dobrą atmosferę wewnątrz zespołu. Zawsze uważałem, że jest to jeden z najważniejszych elementów scalających drużynę. Ponadto świetny klimat w parku maszyn jest często kluczem do zwycięstwa.
Częstochowski owal wielokrotnie był wymieniany jako jeden z pana ulubionych.
- Rzeczywiście. Często podkreślałem, że jest to jeden z moich ulubionych torów. Służy walce i jest bardzo techniczny, co zawsze lubiłem. Fajnie było wracać i ścigać się na tej nawierzchni. Przeważnie moje występy w Częstochowie mogłem zaliczać do udanych.
W zespole ujrzymy także Rune Holtę, Leona Madsena czy też Mateja Zagara. Jak ocenia pan siłę swojej drużyny w przekroju pozostałych?
- Uważam, że ta ekipa może zaskoczyć pomimo, iż jesteśmy beniaminkiem i z tego co słyszę jesteśmy skazywani na dół tabeli. Jeżeli tylko wszyscy chłopacy pojadą na swoim dobrym poziomie to naprawdę możemy być niespodzianką. Nikt z nas przecież nie zapomniał jak się jeździ. Dodatkowym sprzymierzeńcem i naszym kolejnym mocnym zawodnikiem będą kibice, których w Częstochowie jest sporo. Nie mogę się już doczekać pierwszych meczów.
Tegoroczny okres transferowy obfitował już w kilka niespodzianek. Czy któryś z transferów zaskoczył pana jakoś szczególnie?
- Oczywiście był taki jeden - Nickiego Pedersena. Praktycznie nie był to transfer, aczkolwiek zaskoczył nieźle chyba większość z nas.
Jak ocenia pan miniony sezon w swoim wykonaniu? Jest pan zadowolony czy też zawiedziony swoją postawą?
- Tak, jest we mnie spore rozczarowanie i na pewno nie jestem zadowolony z tego co było. Sezon nie ułożył się po mojej myśli, choć dałem z siebie sto procent. Biorę odpowiedzialność za wszelkie decyzje związane z doborem sprzętu. Niestety, te dobre silniki, na których jeździłem, trafiły do mnie zdecydowanie zbyt późno.
Może warto byłoby zaryzykować i podjąć współpracę z innym z tunerów?
- Z tym się zgodzę. Tuner, który pracował ze mną w drugiej połowie minionego sezonu, będzie kontynuował ze mną współpracę. Chcę od samego początku testować silniki właśnie od Flemminga Graversena. Na tym chcę się skupić i taki jest mój plan na sezon 2017.
Nie ujrzymy pana w nadchodzącym sezonie w cyklu Grand Prix. Czy ma pan żal do organizatorów, że nie otrzymał dzikiej karty?
- Nie mam absolutnie żalu. Taką decyzję przyjąłem do wiadomości i ją akceptuję. Wiadomo, że będzie mi trochę żal oglądać cykl Grand Prix po piętnastu latach w telewizji. Natomiast nie jest powiedziane, że nie ujrzycie mnie jeszcze kiedyś w tym cyklu i walce o tytuł mistrza świata.
Brak Grand Prix dla wielu zawodników był pomocny.
- Mam właśnie nadzieję, że tak będzie ze mną. Taki jest mój plan. Chciałbym wykorzystać jak najbardziej ten dodatkowy czas na treningi na swoich klubowych torach w każdej z lig. Uważam, że rzeczywiście może wyjść mi to na dobre.
Jakie są najbliższe plany na przyszłość? Wakacje czy też praca nad formą?
- Rozpocząłem już treningi przygotowawcze do kolejnego sezonu. Od 1 listopada trenuję pod okiem trenera oraz dietetyka. Jeśli chodzi o sprawy sprzętowe, motory zaczynamy składać pod koniec stycznia. W tej chwili skupiamy się nad uporządkowaniem wszystkiego po ubiegłym sezonie.
Rozmawiała Ewelina Bielawska