Bez Stokłosy w Pile byłoby bardzo krucho. Polonia chce większego wsparcia z miasta

WP SportoweFakty / Jakub Barański
WP SportoweFakty / Jakub Barański

- Bez Stokłosy pilski żużel by nie przetrwał - szczerze mówi prezes Polonii Tomasz Soter. Działacze klubu z Nice PLŻ powoli zamykają sezon 2016, jednak muszą już szykować się na trudną batalię z miastem.

WP SportoweFakty: Zaczniemy standardowo od podsumowania okresu transferowego. Jest pan zadowolony z zespołu jaki udało się zbudować?

Tomasz Soter: Myślę, że drużyna, którą zbudowaliśmy na sezon 2017 jest bardzo ciekawa. Największym naszym sukcesem jest pozostawienie dwóch liderów, czyli Michała Szczepaniaka i Norberta Kościucha. Do tego pozostali z nami Wadim Tarasienko i Brady Kurtz, a ciekawym posunięciem jest sprowadzenie do Piły wychowanka, czyli Tomasza Gapińskiego. Bardzo wierzymy również w Adriana Cyfera, bo nie dość, że zawsze dobrze czuł się na torze w Pile, to ma sporo do udowodnienia kibicom. Co ważne, mamy w swoich szeregach tylko dwóch obcokrajowców i pod tym względem na tle innych drużyn w Nice PLŻ prawdopodobnie przodujemy. Liczymy, że ta koncepcja wypali i będziemy wygrywać na własnym torze, a również na wyjazdach możemy pokusić się o niespodzianki.

O rozmowach z Tomaszem Gapińskim głośno było w mediach już w zeszłym roku, jednak ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło. Tym razem było zupełnie odwrotnie, ponieważ dogadaliście się bardzo szybko, a sam transfer był sporą niespodzianką. Z czego wynika tak diametralna różnica?

- Ten temat bym zaczął analizować od sytuacji na rynku transferowym w obu omawianych sezonach, która się diametralnie różni. Mieliśmy jedenaście zespołów w Nice PLŻ i zawodnicy mieli więcej możliwości wyboru klubów z zaplecza Ekstraligi. Teraz klubów jest osiem, a dodatkowo druga liga. To sprawia, że zawodnicy, którzy chcą jeździć w środkowej lidze mają nieco mniejsze pole wyboru, a niektórzy, tak jak Bjarne Pedersen, wybrali nawet tę drugą ligę. Mnie to osobiście bardzo dziwi, ale życzę mu jak najlepiej.

ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać

Do tej pory kadra Polonii w każdym sezonie była bardzo szeroka. Teraz jest jeden, a licząc Arkadiusza Pawlaka, dwóch rezerwowych. Nie obawia się pan tak krótkiej ławki?

- Są kluby, które już pytają o Arka i chciałyby go wypożyczyć do swojego zespołu, ale będziemy się nad tym dopiero zastanawiać. Nie zajmuję się składem i nie ingeruję w decyzje menedżera i trenera. Decyzja sztabu jest taka, że mamy mieć wąską ławkę rezerwowych, nie ma być walki o skład na treningach i myślę, że przy tym pozostaniemy. Obecnie jest jeden oczekujący i tego się będziemy trzymać, a jeżeli zajdzie potrzeba, to piętnastego maja jest okienko transferowe. Na dziś nie zamierzamy jednak z niego korzystać, lecz jak wyjdzie pokaże czas.

Wracając do tematu Arkadiusza Pawlaka, to czy jest w ogóle rozważana opcja, zgodnie z którą miałby on zostać w Pile i walczyć o skład? Po rozmowie z jego ojcem wiem, że taki jest ich plan, jednak otwarte pozostaje pytanie co zamierza klub?

- Nikt z nas nie skreśla go jako zawodnika, bo możliwe, że wejdzie do składu i będzie w nim regularnie jeździł. Trzeba jednak przeanalizować co będzie dla niego lepsze - regularne starty i zdobywanie 8-10 punktów w wypłacalnym klubie drugoligowym, czy treningi w Pile i walka o miejsce w składzie Polonii. Decyzja będzie podjęta wspólnie przez Tomka Żentkowskiego i samego zawodnika, a to czego ja bym chciał jako minimum, to jazda Arka w naszych barwach w MDMP.

W zdecydowanej większości klubów głównym problemem jest teraz obsadzenie pozycji juniorskich. Jak to wygląda w Polonii?

- Mamy wypożyczonego z Częstochowy Pawła Staniszewskiego. Mamy pilanina Kacpra Grzegorczyka, który twardo zakłada, że będzie dobrze przygotowany do sezonu i solidnie przepracuje zimę. Oprócz tego mamy deklarację Stali Gorzów, że wypożyczymy na sezon jednego z ich młodzieżowców. Ponadto pamiętajmy o naszej szkółce żużlowej, gdzie obecnie jest sześciu adeptów, a dwóch z nich w przyszłym roku powinno zdać licencję. Uważam, że to dobry wynik i widać efekty pracy Piotra Śwista.

Raz mówi pan o duecie trenerskim, raz o samym menadżerze. Jak to będzie ostatecznie wyglądało w nowym sezonie?

- Na chwilę obecną menedżerem drużyny jest Tomasz Żentkowski. Janusz Michaelis bez wątpienia z nami będzie, bo jest z pilskim żużlem od 1992 roku i grzechem byłoby nie korzystać z jego doświadczenia. Janusz sam na konferencji powiedział, że pałeczkę przekazuje Tomkowi Żentkowskiemu, lecz cieszymy się, że będzie obecny w parku maszyn na naszych meczach. Choć nie będzie już ingerował w skład, to jego podpowiedzi są często bardzo cenne.

W takim razie rolą Piotra Śwista będzie w dalszym ciągu opieka nad szkółką żużlową?

- Jeszcze konkretnych rozmów nie przeprowadziliśmy i szczegóły nie są ustalone, aczkolwiek jesteśmy po słowie i wszystko wskazuje na to, że pozostaniemy przy obecnej współpracy, bo widać, że szkółka tętni życiem. Dzięki uprzejmości PWSZ w Pile mamy na zimę udostępniony ich kompleks sportowy i od grudnia lub stycznia głównie adepci szkółki i juniorzy będą tam się przygotowywać pod okiem trenera.

Kończąc tematy kadrowo-szkoleniowe możemy przejść do spraw finansowych. Jak klub jest przygotowany do zbliżającego się audytu?

- Na obecną chwilę zbieramy ostatnie środki jakie zostaną przekazane zawodnikom w najbliższych dniach. Nasze finanse nie są złe i jest to zasługa Senatora Henryka Stokłosy. Oprócz tego, że pomaga nam w trakcie sezonu, to wspiera klub w tym najtrudniejszym okresie zimowym. Jak wiadomo umowy sponsorskie na sezon 2016 się skończyły, wpływów z biletów nie ma, a pan Stokłosa wykłada swoje pieniądze i pomaga nam cały czas.

Czyli temat spłacenia zawodników będzie zamknięty, a pojawi się kwestia nowej umowy dzierżawy stadionu. Już dziś mogę się z panem założyć, że za kilka tygodni pojawi się kolejny odcinek corocznego serialu pt. "problemy Polonii z miastem". Macie pomysł jak w tym roku w miarę łagodnie to rozwiązać?

- Pracuję na tym stadionie czwarty lub piąty rok i rozmowy na temat wynajmu stadionu przebiegały bardzo różnie. Powiem szczerze - w tym roku nie będzie taryf ulgowych. Jeżeli miasto zaoferuje nam trudne warunki, to będziemy obstawali przy swoich racjach. Nadszedł taki moment, gdy nie należy odpuszczać pewnych rzeczy. Mamy frekwencję o jakiej w promieniu stu kilometrów jakikolwiek inny klub może tylko pomarzyć. Nawet pomijając to czym jest żużel dla lokalnej społeczności, to trzeba zauważyć, że przyjeżdżają dzięki nam do Piły kibice z całego regionu i też zostawiają tu swoje pieniądze. Mamy wiele argumentów i jeżeli będzie trzeba postawić na swoim, to będziemy musieli to zrobić.

Nie jest czasem tak, że miasto przeszkadza w rozwoju czarnego sportu w Pile, a jeśli nawet nie przeszkadza, to przynajmniej nie pomaga? W porównaniu do tego co klub robi i osiąga otrzymujecie niewielkie wsparcie, bo 500 tys. zł z czego 300 tys. zł oddajecie na stadion. To choćby w porównaniu z nowym, a na dodatek drugoligowym klubem z Lublina, jest wsparciem wręcz śmiesznym. Przez to Polonia funkcjonuję głównie dzięki wsparciu Henryka Stokłosy, co powoduje trudny do zrozumienia konflikt interesów, a klub jest między młotem a kowadłem. Bez pieniędzy Stokłosy nie pojedziecie, a bez porozumienia z miastem nie będziecie mieli stadionu.

- Uważam, że dla miasta priorytetem powinien być sport w Pile. Mamy żużel na wysokim poziomie, a na dodatek gościła na naszych meczach trzykrotnie Telewizja Polska i oglądalność naszych spotkań była rekordowa w historii ligowego żużla w kraju. Było pokazywane miasto, stadion, kibice i to w jak najlepszym świetle. O tym władze miasta muszą pamiętać. Wiem, że żużel nie jest jedynym sportem w Pile i absolutnie to rozumiemy, ale środki powinny być podzielone w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni. Budżet układa się przed sezonem i nie chcemy znów na koniec sezonu szukać środków. Robimy to tylko i wyłącznie dla kibiców, nie dla własnej przyjemności, a to jaką mamy publiczność nie muszę przypominać. Są to wspaniali fani i należy im się, by zwiększyć dotację na sport żużlowy w Pile.

A co by było gdyby Henryk Stokłosa wycofał się ze sponsoringu?

- Byłoby bardzo krucho. Po pierwsze finansowo, a po drugie nie wiem czy byłby sens prowadzenia klubu bez Senatora Stokłosy. To jest osoba do której można w każdym momencie zadzwonić, porozmawiać, poprosić o radę, o dodatkowe środki i w żadnej sprawie nigdy nam nie odmówił pomocy. Jeżeli Senatora Stokłosy nie byłoby jako strategicznego sponsora klubu, to myślę, że pilski żużel by nie przetrwał.

Rozmawiał Robert Szłapak

Komentarze (47)
avatar
RC
21.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pamiętam jak vice p. Szewc powiedział "okres raczkowania dla klubu żużlowego sie skończył"- to działa w obie strony panie Gło...i. To nie jest WASZ STADION!! Jeśli będzie to konieczne..... będz Czytaj całość
avatar
RECON_1
21.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie na darmo o nim pewien zespol spiewa:) 
avatar
Lejonen Gislaved
21.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dobrze że Heniek spłaca swój dług wobec miejscowej społeczności. On powinien być właścicielem Polonii. Do tego Witek właścicielem Orła, może Marta da się namówić na powrót, w Toruniu, Lesznie c Czytaj całość
avatar
jacofan
21.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolego nie wychylaj się z yutub linkami mieszkam w Łodzi od urodzenia sprawa znana mi jest doskonale .....Każdego mozna umaczać w gnoju. pomówić...Pokaz mi wyrok skazujący i areszt ile siedzia Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
20.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jeżeli miasto ma przez żużel taką reklamę ,nie ma dużych pieniędzy na dotacje ,Wynajm stadionu powinien być za przysłowiową zł .Reklama to dźwignia handlu to się liczy.