Wielu żużlowców nie ma oświadczeń z zagranicznych klubów, w których te zgadzają się na jazdę swojego zawodnika w Polsce w razie kolizji terminów. Żużlowcy nie tylko tych oświadczeń nie mają, ale i starają się poprzez FIM wpłynąć na Ekstraligę Żużlową i PZM, by odstąpił od tej regulacji. Mówią, że jest ona bezprawna, że narusza ich prawo do wykonywania zawodu. Przypomnijmy, że konieczność posiadania takich oświadczeń to efekt nowej regulacji, która stanowi, że zawodnik startujący w lidze polskiej może jeździć dodatkowo w dwóch innych ligach. Dodatkowo, po wyborze ligi macierzystej zbiera oświadczenia z pozostałych. Chyba, że jest Szwedem, Duńczykiem lub Anglikiem, który chce jeździć tylko u siebie i w Polsce. Liga macierzysta ma priorytet i nie wymaga oświadczenia.
W Ekstralidze Żużlowej tłumaczą nam, że nikt nie będzie ich straszył FIM. Twierdzą, że nie ulegną nawet jak żużlowcy pójdą do Komisji Europejskiej. Bronią się dowodząc, że przecież nikt nie każe zagranicznym zawodnikom jeździć w Polsce. Mówią, że mają oni prawo wyboru. Zasady gry są jasne i to sami żużlowcy muszą zdecydować, czy się na nie godzą. Jeśli chcą do PGE Ekstraligi to muszą przedstawić pisma z zagranicznych klubów. W innym razie nie zostaną potwierdzeni, a ich umowy trafią do kosza. Problem dotyczy tych zawodników, którzy podali ligę polską, jako macierzystą, ale i też Duńczyków czy Anglików chcących jeździć w Polsce i Szwecji.
Dlaczego Ekstraliga Żużlowa tak upiera się przy tych oświadczeniach? Z dwóch powodów. Po pierwsze kasa. Zarząd spółki zarządzającej rozgrywkami chce mieć gwarancję, że kluby będą zawsze mogły wystąpić w optymalnych składach. To ważne, bo przy telewizji i sponsorze wykładającymi grube miliony nie sposób oferować produktu gorszej jakości. Po drugie PGE Ekstraliga powoli szykuje się do rozwiązania z rozłożeniem kolejki na trzy dni. Liga miałaby jeździć od piątku do niedzieli, a w takiej sytuacji jest większe niebezpieczeństwo kolizji terminów. Obecnie może do niej dojść wyłącznie w przypadku przełożenia meczu, bo jednak terminarze są tak poukładane, że każda liga ma swój dzień.
Problem oświadczeń mają z głowy Rosjanie startujący w rozgrywkach swojej ligi. Chodzi tutaj między innymi o Grigorija Łagutę i jego brata Artioma Łagutę. Akurat oni, o ile tak zdecydują, będą mogli wystartować w swojej lidze. Ekstraliga Żużlowa przyznaje, że w tym przypadku informacja poszła za późno, więc trudno żużlowców stawiać pod ścianą. Nie zmienia to faktu, że ich polscy pracodawcy muszą przedstawić pisma, że są gotowi na absencję zawodników i w razie kolizji terminów pojadą bez nich. Rosjanie będą zmuszeni do przedstawienia oświadczeń od 2018 roku.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Bajerski: Faza play-off to plan minimum
{"id":"","title":""}