Krzysztof Cegielski: Działacze narzekają, a zawodnicy ubezpieczają się nawet na milion złotych

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Piotr Protasiewicz w rozmowie z Krzysztofem Cegielskim
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Piotr Protasiewicz w rozmowie z Krzysztofem Cegielskim

- Nie rozumiem, dlaczego wrócił temat ubezpieczeń - dziwi się szef stowarzyszenia żużlowców Krzysztof Cegielski. - Niektórzy wciąż tylko powtarzają, że sondują rynek, a przecież oferty leżą na stole i coraz większa liczba zawodników z nich korzysta.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Przemysław Termiński powiedział, że temat solidnych ubezpieczeń dla żużlowców byłby dawno załatwiony, gdyby nie opór Krzysztofa Cegielskiego. Szef stowarzyszenia zawodników działa na ich szkodę?

Krzysztof Cegielski (były żużlowiec, przewodniczący stowarzyszenia zawodników Metanol): Bardzo się cieszę, że pan Termiński mówi, że jeśli Cegielski tupnie nogą, bo jest czemuś przeciwny, to stawia na swoim. Nie jest to jednak prawda i warto sobie przypomnieć kilka faktów. A było tak, że kilka lat temu Ekstraliga Żużlowa chciała narzucić żużlowcom polisy. Faktycznie zabezpieczały one kontrakty i były rozwiązaniem kompleksowym. Problem polegał jednak na tym, że całą składkę, a w niektórych przypadkach wynosiła ona nawet i sto dwadzieścia tysięcy złotych, miał płacić zawodnik. Tymczasem większość korzyści miała być dla klubu. Nie zgodziliśmy się jako zawodnicy na tamte polisy, bo sami przynieśliśmy inne, tańsze oferty, które zdobyliśmy na wolnym rynku. Miały one ten sam zakres ubezpieczenia. Pokazaliśmy je i zaproponowaliśmy, żeby każdy mógł skorzystać z polisy, którą uzna za najlepszą. Ostatecznie zrezygnowano z obowiązku ubezpieczeń i mógłbym tylko spytać, dlaczego?

Ciągle jednak słyszymy, że jest, jak jest, bo zawodnikom szkoda kasy. Zresztą, jak się dowiedzieliśmy w PZM, żużlowcy wybierając obowiązkowe polisy powiązane z licencją stawiają na najtańsze rozwiązania.

- Dużo w tym winy klubów, ale i też samych zawodników, którzy nie są świadomi zagrożeń. Inna sprawa, że dzięki akcji Ekstraligi Żużlowej sprzed kilku lat i takim osobom, jak pan Termiński, ta świadomość u żużlowców znacznie wzrosła. Zaczęliśmy mocniej badać rynek ubezpieczeń i mamy dzisiaj sytuację bardzo klarowną. Zresztą, jako stowarzyszenie pomagamy zawodnikom w negocjacjach z ubezpieczycielami i zyskujemy dla nich coraz lepsze oferty. I trzeba iść tą drogą, bo to, co proponuje Polski Związek Motorowy, choć NNW wzrosło dzięki nam z 25 na 50 tysięcy, to bardzo niskie świadczenia za niewielkie pieniądze. Możliwości na dzisiaj są jednak takie, że zawodnik może się ubezpieczyć bardzo poważnie za bardzo niską składkę i my, myślę tutaj o stowarzyszeniu, pomagamy w zawieraniu takich umów.

ZOBACZ WIDEO Krew, pot i łzy. Dakar od razu dał się we znaki (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Skoro jest tak tanio, to dlaczego działacze i ludzie związku w kółko powtarzają, że ubezpieczenia, głównie te dotyczące kontraktów, są ogromnym problemem, który trzeba rozwiązać.

- A ja mówię, że ubezpieczenia nie stanowią żadnego problemu. Dzięki Metanolowi zawodnicy dobrze się ubezpieczają, bo od lat prowadzimy rozmowy z różnymi brokerami, jak i firmami ubezpieczeniowymi. Zbieramy oferty, negocjujemy i dzięki temu zawodnicy indywidualnie mogą sobie wybrać najtańszą i najbardziej korzystną dla nich polisę. Nie będę mówił o wszystkich szczegółach, czy też wysokościach składek, ale można zyskać ubezpieczenie nawet na milion złotych. Również z opcją odszkodowania za każdy mecz, w którym żużlowiec nie mógł wystartować. Mamy również polisy, które pokrywają do stu tysięcy euro zwrotu koszt leczenia za granicą, czy transportu. Ich ceny są wyjątkowo niskie, bo działamy w grupie i każdy zawodnik może do tego dołączyć. Żużlowcy, którzy łapali kontuzje za granicą i często musieli płacić z własnej kieszeni za karetki wiozące ich do Polski, wiedzą, co to znaczy. Nie rozumiem, dlaczego działacze klubowi i ludzie z PZM ciągle tylko mówią o ubezpieczeniach, skoro przerabialiśmy ten temat wielokrotnie. Wszystko jest jasne, trzeba tylko podjąć działania.

A rozumie pan prezesów klubów PGE Ekstraligi narzekających na to, że zawodnicy jadący na kadrę nie mają ubezpieczonych kontraktów?

- Rozumiem, bo w każdym innym związku sportowym ten temat jest rozwiązany. Zawsze zawodnik powołany na zgrupowanie kadry jest objęty ubezpieczeniem kadrowym lub takim opłacanym przez międzynarodową federację. To nie są wielkie koszty i trzeba to zrobić. Oferty leżą na stole. Jak ktoś mówi, że zaraz się tym zajmie, że tylko wysonduje rynek, to zwyczajnie bajeruje. Wszystko jest jasne, bo zawodnicy od lat się ubezpieczają. Na liście tych, którzy to robią, jest dziewięćdziesiąt procent kadrowiczów. To jest jednak ich własna wola, a jeśli ktoś ich zaprasza do reprezentacji, to musi wziąć na siebie koszty ubezpieczenia, a nie tylko czerpać korzyści płynące z ich jazdy.

Pan mówi, że są gotowe rozwiązania, że nie ma nad czym debatować, a w klubach płaczą i temat ubezpieczeń wraca jak bumerang.

- Ponieważ łatwo się o tym opowiada, a ciężko wszystkim się za to zabrać. Proponuję jednak otworzyć maile od stowarzyszenia żużlowców, którego wysyłaliśmy do wszystkich klubów niejednokrotnie i tam działacze znajdą wiele przykładowych ofert ubezpieczenia zawodników. Po kilku latach krążenia tematu w mediach okazało się, że jedynymi odpowiedzialnymi ludźmi w środowisku okazali się zawodnicy. Oni sami wykupują polisy i dobrze na tym wychodzą. Szkoda, że kluby nie umówiły się z żużlowcami, żeby partycypować w kosztach pół na pół. Wtedy mogłyby liczyć na zwrot kosztów poniesionych na kontrakty zawodników.

PZM też ma jakąś rolę do odegrania?

- Powinien się do tego włączyć, gdy chodzi o mecze kadry. Poza tym młodzi zawodnicy, zwłaszcza amatorzy, powinni mieć NNW na poziomie 100, czy nawet 200 tysięcy, żeby w razie sportowej śmierci mieć na rehabilitację czy też start w nowe życie. Takie rozwiązania zostały już zaakceptowane przez kluby i związek miał tylko wprowadzić systemowe rozwiązania. Skończyło się na gadaniu. Zróbmy jednak coś, żeby nie trzeba było urządzać licytacji i zbierania pieniędzy do kasków. W przypadku młodzieży jest tak, że kluby powinny za nią pomyśleć, bo tutaj nie ma jeszcze tej świadomości, ani oszczędności które mają dojrzali żużlowcy. A tak w ogóle, to każdego zapraszamy do Metanolu, bo działamy w grupie i możemy załatwić każdemu zawodnikowi polisę w niskiej cenie.

Rozmawiał Dariusz Ostafiński

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Komentarze (10)
avatar
sympatyk żu-żla
3.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeżeli prezes Metanol mówi o ubezpieczeniach zawodników.Takim kontekście jakim po wyżej jest przedstawiony .Po nagonce kilka sezonów temu, Cieszy się wśród zawodników taki wariant .Prezesi i d Czytaj całość
avatar
Doyley_69_FALUBAZ
3.01.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To kiedy PZM odda kase za wypadek Hampela?
Złodzieje chcieli jeszcze dorobic sie na wymuszeniu od zawodnikow przeplaconych polis. Trzeba przewietrzyc tych w centrali. 
avatar
D-W-R
3.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
To jest żenada, że Metanol jest w stanie wynegocjować niższe stawki za ubezpieczenie niż np. PZM. Z doświadczenia wiem, że powodem jest chęć zysku jeszcze kilku działaczy, dlatego składka musi Czytaj całość
avatar
Raptor_84
3.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
termos daje więcej wywiadów od karkosika 
avatar
DziubasTheMinius
3.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Termos marudzi, bo do niego nikt nie przyszedł się ubezpieczać, wszak to przecież też jest broker.