Bardzo wiele wyniosłem ze współpracy z Markiem Cieślakiem - rozmowa z Dariuszem Śledziem, trenerem Marmy-Hadykówki

Dariusz Śledź w ostatnim czasie pracował w Atlasie Wrocław. Jak sam przyznaje, sporo wyniósł ze współpracy z trenerem Markiem Cieślakiem. Kolejnym wyzwaniem, jakie sobie postawił jest samodzielna praca jako opiekuna rzeszowskiej drużyny. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Śledź mówi, że przed zespołem nie stawia konkretnych celów na nowy sezon.

Jarosław Handke: Jak ocenia pan pierwsze jazdy swoich podopiecznych na rawickim torze?

Dariusz Śledź: Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że mogliśmy w ogóle pojeździć. U nas w Rzeszowie niestety nie ma warunków do trenowania. W związku z tym jestem wdzięczny rawickim działaczom za to, że umożliwili nam jazdę na swoim torze. Chłopcom bardzo się spieszyło do tego, aby wsiąść na motor, udało nam się to zrealizować. Na obecnym etapie najbardziej liczy się obycie z motocyklem i zabawa.

Pierwotnie w planach mieliście wyjazd na Węgry, dlaczego nastąpiła zmiana planów?

- Pogoda zmieniła nasze plany. Po prostu na Węgrzech zaczął padać deszcz. Być może przełożymy ten wyjazd na następny tydzień. Ale z drugiej strony mam nadzieję, że będziemy mogli w końcu potrenować na swoim torze.

Dlaczego zdecydował się pan na objęcie funkcji trenera w Rzeszowie i opuszczenia klubu z Wrocławia?

- Jest to wyzwanie, kolejny krok do przodu. Mam nadzieję, że uda się zrobić coś fajnego. Nie mówię tutaj o awansie czy jakichś takich rzeczach. Chciałbym po prostu, żeby udało nam się fajnie odjechać sezon.

Jak wspomina pan czas spędzony we Wrocławiu? Zapewne sporo skorzystał pan na współpracy z Markiem Cieślakiem.

- Czas spędzony we Wrocławiu wspominam jak najlepiej. Oczywiście bardzo wiele wyniosłem z naszej współpracy. To, że miałem okazję do podpatrywania jednego z najlepszych trenerów w Polsce, jest nie do przecenienia.

Faworytem numer 1 do awansu do Ekstraligi jest Unia Tarnów. Na co stać jej lokalnego rywala z Rzeszowa?

- Trudno powiedzieć na co nas właściwie stać. Pierwsze mecze pokażą siłę poszczególnych drużyn. Oczywiście to prawda, że Unia Tarnów jest głównym faworytem do awansu, ale zobaczymy w sezonie jak to wszystko się potoczy.

W Rzeszowie w pewnym momencie była nieciekawa sytuacja, jeżeli chodzi o sponsora głównego klubu. Czy gdyby wszystko nie potoczyło się po waszej myśli, to byłby dziś w Rzeszowie tak silny skład?

- Nie wiem jakby to się potoczyło, gdyby było inaczej. Natomiast cieszymy się z tego, że firma Marma przez kolejny sezon będzie wspierała rzeszowski żużel. Nie musimy się zastanawiać nad tym, co by było gdyby…

Na koniec spytam o to, jak pan podsumuje swoją zawodniczą karierę?

- Z każdego klubu, w którym jeździłem mam bardzo dobre wspomnienia. Uważam, że generalnie przeżyłem fajny kawał życia jeżdżąc na żużlu. Nie miałem tak naprawdę jakichś większych indywidualnych osiągnięć, bardzo bym się cieszył, gdybym je miał. Natomiast każdą chwilę z mej kariery wspominam znakomicie.

Komentarze (0)