O walce Andrzeja Szymańskiego pisaliśmy już przed rokiem. Były żużlowiec Unii Leszno stracił zdrowie przed sezonem 2001, kiedy podczas sparingowego meczu RKM-u Rybnik uderzył plecami w bandę. Motocykl nie ucierpiał w najmniejszym stopniu. Gorzej było z samym zawodnikiem, u którego stwierdzono złamanie kręgosłupa. Od tego czasu Andrzej Szymański porusza się na wózku inwalidzkim.
- Od wypadku minęło piętnaście lat, więc nikt tu nie mówi o prognozach czy nagłej poprawie. Codziennie regularnie ćwiczę, wykonując w ten sposób swoją pracę. Bóg jeden wie, czy nastąpi dalsza poprawa. Nie zamierzam w każdym razie się poddawać - mówi Andrzej Szymański.
Gdy rozmawialiśmy z byłym żużlowcem przed rokiem, wspominał on o swojej nie najlepszej sytuacji finansowej. By godnie żyć, musi liczyć na wsparcie ze strony rodziny. Rok 2016 przyniósł jednak sporo dobrych wiadomości. W pomoc dla Andrzeja Szymańskiego zaangażowało się leszczyńskie środowisko, na czele z kibicami i prezydentem Łukaszem Borowiakiem.
- Muszę przyznać, że dostałem dzięki temu potężnego kopa. To wiele dla mnie znaczy, że prezydent miasta się mną zainteresował. Zostałem zaproszony do Urzędu Miasta, co było dla mnie wyróżnieniem. Dzięki panu prezydentowi otrzymałem też miejsce na loży VIP na leszczyńskim stadionie, gdzie oglądałem jedno ze spotkań. Nie mogę też nie wspomnieć o wsparciu, jakiego udzielili mi kibice ze stowarzyszenia SSKUL. Kupili mi nowy wózek inwalidzki, na którym obecnie jeżdżę. To był konieczny zakup i dzięki nim udało się go zrealizować. Takie testy mnie napędzają i pokazują, że warto ciężko pracować - dodaje Szymański.
ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!
39-latek rzadko bywa na żużlowym stadionie, ale jak sam zaznacza, nie odcina się od tego sportu. - W minionym roku raz czy dwa razy pojawiłem się w parku maszyn Unii Leszno, przy okazji treningu. Miło było zobaczyć i porozmawiać z dawnymi kolegami z toru, czyli z Damianem Balińskim czy Adamem Skórnickim. Śledzę żużel i wiem, jakie cele odnośnie nadchodzącego sezonu ma Unia Leszno. Chcą zdobyć złoto, ale czy uda się to zrealizować? To tylko sport i tu zdarzyć może się wszystko. Widzieliśmy już wiele przypadków, gdy faworyci koniec końców nie wygrywali. Podchodziłbym więc do tego na chłodno. Jeśli jednak w drużynie będzie dobra atmosfera, to i wynik w końcu przyjdzie - stwierdza.
Andrzeja Szymańskiego wesprzeć może każdy kibic żużlowy w Polsce, przekazując 1 procent swojego podatku (szczegóły na zdjęciu w górnej części artykułu). - W ubiegłym roku wsparło mnie w ten sposób wiele osób, za co jestem im wdzięczny. Wiadomo, że jeden procent podatku to niezbyt wiele, ale gdy takich takich osób jest więcej, to zbiera się kwota, która konkretny sposób może mi pomóc - kwituje Andrzej Szymański.