Szwedzki tuner nie chce nikogo wyróżniać. Nowe silniki będą w marcu
Jan Andersson już szykuje nowe silniki, ale klienci będą musieli poczekać na nie do marca. Tuner nie chce, żeby ktokolwiek czuł się wyróżniony bądź pokrzywdzony. Jednostki napędowe będzie wysyłał, gdy już przygotuje całą partię z zimowych zamówień.
WP SportoweFakty
/ Tomasz Jocz
/ Bartosz Zmarzlik
W tej chwili Jan Andersson skupia się na serwisach ubiegłorocznego sprzętu. W ostatnim czasie przez warsztat Szweda przewinęły się silniki Patryka Dudka, Bartosza Zmarzlika, Jarosława Hampela, Maksyma Drabika, Tobiasza Musielaka, Grzegorza Zengoty, Tomasza Jędrzejaka czy Pawła Przedpełskiego. Okazuje się, że Przedpełski, choć korzysta głównie ze sprzętu Petera Johnsa, ma też jeden silnik Anderssona, który wkłada do ramy raz lub dwa razy do roku. Ten silnik ma od jakiegoś czasu i zimą zwykle wysyła go na serwis.
Andersson pracuje obecnie dwutorowo, bo z jednej strony robi serwisy, a z drugiej już szykuje silniki na sezon 2017. Każdy z jego zawodników zamówił minimum jedną nową jednostkę napędową, więc roboty jest sporo. Złożenie silnika trwa kilka godzin, ale zebranie części i przygotowanie całej partii to około tygodnia roboty. Nowe silniki powoli schodzą z taśmy produkcyjnej i są pakowane do kartonów, ale zamawiający będą musieli na wysyłkę poczekać. Szwedzki tuner nie chce nikogo wyróżniać i już od dawna stosuje zasadę, że zimowe zamówienia przekazuje równocześnie. Andersson nie chce, żeby potem jeden czy drugi zawodnik narzekał, że kolega dostał silnik prędzej niż on.
Jeśli chodzi o ceny, to nie znamy aktualnej taryfy Anderssona. W 2016 roku nowe silniki u czołowych tunerów kosztowały od 25 do 26 tysięcy złotych. Wszystko zależało od aktualnego kursu walut.
ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
sympatyk żu-żla
Zgłoś komentarz
