Pan z telewizora: Nowy podrozdział w martwym żużlowym okresie

Materiały prasowe / Olga Szapiłowa / Mecz rosyjskiej Superligi pomiędzy drużynami z Ufy i Togliatti
Materiały prasowe / Olga Szapiłowa / Mecz rosyjskiej Superligi pomiędzy drużynami z Ufy i Togliatti

Zawodnicy zniecierpliwieni zimowymi treningami, przygotowaniami halowymi, po zrzuceniu świątecznych nadwag, zapragnęli w końcu wsiąść na motocykle.

W tym artykule dowiesz się o:

Pan z telewizora to cykl felietonów Piotra Olkowicza, który przez wiele lat komentował żużel w Canal+. To jego głos słyszeliśmy oglądając rundy Grand Prix.

***

Jako, że pogoda nocami dopisywała, stawy i jeziora pokryły się w miarę bezpieczną warstwą lodu, pozwalającą na założenie opon ze śrubkami i pierwsze tegoroczne, próbne i mocno nieoficjalne, ale jednak szusy dające odczuć mięśniom i organizmom namiastkę tego prawdziwego wyścigowego wysiłku.

Campy lodowe i pokazówki odbyły się w różnych miejscach, aczkolwiek najciekawszy "obrazek" poszedł w świat spod Gniezna, gdzie mocno roznegliżowani kółka kręcili Kacper Gomólski ze swoim mechanikiem Adamem Fajferem. Można w kombinezonie, można w kevlarze, ale można też dla złapania nieco tężyzny i odporności, przelecieć się po tafli z nagim torsem. Taka fantazja.

ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!

Całkiem niedawno na lodowym campie świętochłowiczan i przyjaciół zameldował się Kamil Janura. W jego przypadku największą powagę wzbudził sprzęt, którego od teraz całkiem poważnie dosiada. Prawdziwy ice racingowy motocykl, rzecz odkupiona od próbującego jakiś czas temu lodowych harców Piotra Hejnowskiego. Na tej kobyłce "Janurka" zaliczył w sobotę w Czechach debiut w profesjonalnym współzawodnictwie na wielkich kolcach. I wcale nie był ostatni. Trzeba się będzie przyjrzeć bliżej potencjałowi i szansom szerszego zaistnienia Kamila na lodowych owalach. Widać, że zapał ze strony jego teamu jest spory. Sprzęt na tę chwilę na pewno nie jest najlepszy, ale dla kogoś, kto mechanikuje latem na najwyższym światowym poziomie, przy możliwości porozumienia z teamem śp. Grzegorza Knappa, nadrobienie dystansu w dziedzinie technologicznej nie powinno przysporzyć wielkich trudności, choć bezapelacyjnie nie obędzie się bez niezbędnych nakładów finansowych.

Wraz z nabieraniem prędkości, nie obędzie się bez korekt sylwetki i treningów stricte jeździeckich. Wyjazd Janury do Rosji na Indywidualne Mistrzostwa Europy będzie z pewnością dobrym krokiem do dalszego rozpoznania tematu i zaistnienia w "kolczastym" środowisku na wschodzie, a tam jak powszechnie wiadomo rozpoczyna się technologiczny wyścig zbrojeń. Swego czasu pozycji prawie "swojego" dochrapał się wspomniany Grzesiek. Był wpuszczany do rosyjskich warsztatów, i nie wypuszczany w maliny kiedy chłonął wiedzę i pytał o konkrety. Rosjanie zdawali sobie sprawę, że Knapp to był prawdziwy z krwi i kości lodowy żużlok i wiedzieli, że jego regularne, dobre miejsca w "gladiatorskim" Grand Prix są kwestią czasu, bez względu na to czy odizolują go od swoich patentów czy nie.

Na takiego cieszącego się szacunkiem, chociażby samego Nikołaja Krasnikowa, Grześka patrzył Kamil Janura, kiedy przyjechał do Sanoka przed trzema laty. Wtedy uczestniczył jedynie w biegach pokazowych z Czeszką Michaelą Krupickovą i to w wersji soft, czyli na motocyklach klasycznych, z oponami uzbrojonymi w śrubki. Janura na lodowym torze się nie przewracał, natomiast z zazdrością spoglądał na super rakiety Krasnikowa. Ośmiokrotnego mistrza świata lodowców wzięliśmy lekko pod włos, na zasadzie, dziewczyna lata, a ty nie dasz rady? Za chwilę "Janurka" podstawił Nikołajowi Wielkiemu swojego bike'a, choć ten wsiadał na niego ze sporą dozą podejrzliwości. Krasnikow nieśmiało wkręcał gaz i ubaw zaczął się dopiero kiedy dojechał do wirażu i próbował przejechać go "po lodowemu", czyli kładąc się na lewą stronę. Słomiane bandy w związku z niewielką prędkością nie zostały bardzo uszkodzone, zaś sam champion skonstatował jedynie, że to nie dla niego, bo te śrubki wcale nie trzymają. O jeździe ślizgiem nie chciał słyszeć. A w tym Janura mógłby go skutecznie poinstruować.

Ale skoro mamy zimę, pomocy od Rosjan na swojej ścieżce rozwoju potrzebuje wspomniany Kamil. Jeśli będzie miał w sobie siłę i determinację, może któregoś dnia stworzy chociażby z Patrykiem Daniszewskim czy Michałem Knappem liczącą się drużynę narodową. Choć tak blisko medalu drużynówki, jak w 2013 roku byli Grzesiek z Pawłem Strugałą, pewnie długo będziemy mogli jedynie pomarzyć.

Piotr Olkowicz

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Komentarze (0)