Urodzony w 1997 zawodnik dzięki występom w barwach rawickiego klubu, zwrócił na siebie uwagę żużlowego środowiska. Szczególnie dobrze zaprezentował się podczas spotkania w Opolu, kiedy to wywalczył osiem punktów. - Po sezonie zgłaszały się do mnie różne zespoły. To dla mnie nowość, bo pierwszy raz zdarzyło mi się, że to klub chciał żebym jeździł w jego barwach. Sam jednak szukałem drużyny, w której miałbym jakieś perspektywy rozwoju - mówi w rozmowie z oficjalną stroną Orła Łódź Arkadiusz Potoniec. - Chłopak ma spore możliwości. Uważam, że może zrobić postępy i być ważnym ogniwem naszej drużyny -przekonuje trener Orła Janusz Ślączka.
Wychowanek Falubazu w Zielonej Górze nie miał łatwo. - Trafił na trudny czas. Miał ogromną konkurencję - wspomina były menedżer zielonogórskiego klubu Jacek Frątczak. Potoniec o miejsce w składzie musiał walczyć z Patrykiem Dudkiem, Kamilem Adamczewskim, Alexem Zgardzińskim czy Adamem Strzelcem. Do pierwszej drużyny się nie przebił, ale zdobył wiele cennych doświadczeń.
- Nie da się go nie lubić. Jest bardzo miły i otwarty na ludzi. Ten chłopak nie sprawia żadnych problemów wychowawczych. Ubiegłoroczne występy w Rawiczu wiele mu dały. To bardzo silny człowiek. Jest nieźle przygotowany motorycznie, ma całkiem dobrą wydolność. Jego największy mankament polega na tym, że czasami ma problem z dopasowaniem sprzętu do warunków torowych - przekonuje Jacek Frątczak. A w tej kwestii bardzo pomocny Potońcowi może być Janusz Ślączka. W przeszłości jego rady były bardzo cenne dla wielu zawodników, którzy startowali w barwach łódzkiego klubu.
W sezonie 2017 Potoniec będzie występował w barwach dwóch klubów. W rozgrywkach ligowych będzie reprezentował barwy Orła Łódź, natomiast w pozostałych zawodach będzie się ścigał dla ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. - Myślę, że połączenie tych startów to nie będzie jakaś wielka trudność. W poprzednim sezonie jeździłem w Rawiczu i Zielonej Górze i nie miałem z tym problemów - podkreśla zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Dybala i Higuain rozprawili się z Lazio. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Łączenie startów w dwóch klubach sprawi, że Potoniec będzie pod opieką dwóch trenerów. W Łodzi trenować go będzie Janusz Ślączka, natomiast w Zielonej Górze Marek Cieślak. - To dobrze, że będę pracował z dwoma szkoleniowcami, bo każdy z nich ma coś do przekazania. Mogę się nauczyć bardzo dużo od pana Marka i pana Janusza - komentuje żużlowiec.
Co ciekawe, szukając nowej drużyny, Potoniec starał się zasięgnąć opinii u innych żużlowców. Orła Łódź polecał mu jeden z najlepszych zawodników na świecie. - Jak już mówiłem pomimo kilku ofert, sam postanowiłem poszukać dobrego klubu. Spytałem Jasona Doyle'a i jego menadżera i powiedzieli mi, że najlepszym wyborem będzie Orzeł. Cieszę się, że w przyszłym roku będę jeździł w właśnie w Łodzi - tłumaczy.
Niedawno kariera wychowanka Falubazu była zagrożona. Z powodu braku funduszy, zawodnik myślał o zakończeniu swojej przygody z żużlem. Na szczęście w dobrym momencie pojawił się obok niego człowiek, który wyprowadził go na prostą. To Rafał Borowik z firmy Bortrax, sponsor a zarazem mentor młodego żużlowca. - Gdyby nie Rafał, nie jeździłbym już najprawdopodobniej na żużlu. Nie podołałbym finansowo. Z własnych środków nie jestem w stanie zafundować sobie wszystkich rzeczy i zorganizować całej logistyki. Ten człowiek zrobił dla mnie bardzo wiele. Nie wyobrażałem sobie, że można otrzymać od kogoś takie wsparcie. Równie pomocna była jego teściowa, pani Ewa Tydman z firmy Texim, a także jego żona pani Kasia. Nie wiem, czy będę w stanie im się kiedyś odwdzięczyć. Wiele pomaga mi również pan Józef Kołłątaj, który jeździ ze mną na zawody, a także pani Anna Sobolewska-Kołłątaj. Wszystkim serdecznie dziękuję - wyjaśnia Potoniec.
To dzięki wsparciu sponsorów Potoniec w zimowym okienku zakupił dwie ramy i jest w trakcie nabywania silników. Zapowiada, że do sezonu będzie przygotowany bardzo dobrze. Młody zawodnik temat przygotowań traktuje zresztą bardzo poważnie, bo wie, że najbliższy sezon będzie dla niego kluczowy. Jeśli chce nadal jeździć na żużlu, musi zrobić wyraźny progres. - Od miesiąca ćwiczę z trenerem indywidualnym. Z roku na rok nie widziałem u siebie wyraźnego postępu podczas testów wydolnościowych, więc postanowiłem coś zmienić. Wiem, że kolejny sezon będzie dla mnie decydujący. Nie chcę, żeby moja kariera się skończyła, więc wziąłem się ostro do roboty. Współpracuję z trenerem akrobatów panem Sławomirem Szliterem. Nie jest łatwo, ale dziękuję trenerowi za to, że daje mi taki wycisk. Przyznam, że nie spodziewałem się tak wymagających zajęć. To było widoczne zwłaszcza na początku. Teraz już sobie radzę i liczę, że to zaprocentuje w trakcie sezonu - podsumowuje Potoniec.