Każdej zimy zawodnicy starają się gubić zbędne kilogramy, bo dzięki temu motocykl dźwiga mniejszy ciężar. Podczas zgrupowania kadry narodowej w Szklarskiej Porębie widać było, że niektórzy mocno wzięli się za siebie. Wyraźnie szczuplejszy przed sezonem 2017 jest Maciej Janowski, żużlowiec Betardu Sparty Wrocław. Rafał Dobrucki, trener drużyny, chwali swojego nowego zawodnika i podkreśla, że jest już w formie, która powinna przełożyć się na wyniki na torze.
Na obecny trend i zrzucanie kilogramów narzekają wysocy zawodnicy. Coraz trudniej rywalizować im z chudszymi i niskimi przeciwnikami. Matej Zagar apelował już nawet o wprowadzenie minimalnego limitu wagi wraz ze sprzętem. Dobrucki tonuje jednak nastroje. Mówi, że niektórzy zawodnicy sporo mówią o zrzucaniu wagi, ale tak naprawdę niewiele z tym robią. - Słyszałem jednego z duńskich żużlowców, który każdej zimy powtarza, że traci pięć kilogramów. Gdyby faktycznie tak robił, już go nie powinno być - śmieje się Dobrucki, ale przestrzega też tych, którzy na poważnie wzięli się za walkę z własnym ciałem. - Odpowiednia waga jest ważna, co widać było chociażby po naszych kadrowiczach na obozie. Wskazany jest jednak także zdrowy rozsądek, bo problem anoreksji stanie się bardzo realny w naszym sporcie - dodaje trener młodzieżowej kadry.
Jedno jest pewne, żużlowcy w ostatnich latach zaczęli częściej korzystać z rad dietetyków i specjalistów od zdrowego żywienia. Zwracają uwagę na to, co jedzą. Zapewniają, że robią to z głową. - Waga, wagą, ale nic na siłę. Skóra i kości nie pojadą na motocyklu - zaznacza Patryk Dudek, jeden z filigranowych żużlowców, który nie ma problemu z wagą, a jego ekspresyjne wygibasy na motocyklu są nie tylko widowiskowe, ale i skuteczne. - Na zgrupowaniu kadry narodowej nie widziałem, żeby komuś dowożono dietetyczny catering. Wszyscy jedli to, co serwowała kuchnia. Jedzenie było wyśmienite, a każdy indywidualnie wie, ile może zjeść. Czy może mieć pełny talerz, czy musi się kontrolować - dodaje Dudek.
- W okresie zimowym ciężko trenujemy, więc spalamy dużo kalorii. Możemy więc normalnie jeść - przyznaje z kolei Krzysztof Kasprzak, który na pewno do najlżejszych zawodników nie należy, choćby z racji wzrostu, a w 2014 roku sięgnął po wicemistrzostwo świata i wiele razy był podporą reprezentacji Polski w Drużynowym Pucharze Świata.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce
Na problem odpowiedniego żywienia i właściwej wagi w rozmowie z WP SportoweFakty zwrócił ostatnio uwagę Rafał Okoniewski. Nie zawsze lżejszy, znaczy lepszy. - Metabolizm zmienia się z wiekiem i jest kwestią bardzo indywidualną. Jeden może zjeść konia z kopytami, a drugi musi cały czas uważać. Kiedyś było u mnie inaczej. Teraz muszę sobie wszystko wyliczać i pamiętać o odpowiednich porach jedzenia. To wymaga dużej kontroli. Na ten moment ważę 61 - 62 kilogramy i uważam, że to moja idealna waga. W zasadzie to wiem, że tak jest, bo kiedyś po prostu przesadziłem. Zszedłem do 57 kilogramów i to źle wpłynęło na moje ogólne samopoczucie. Paliłem już mięśnie i brakowało mi tchu. W jeździe to było widoczne. Przesadzić w drugą stronę też jest łatwo - powiedział doświadczony zawodnik.
Żużlowcy starają się gubić wagę, głównie z uwagi na kwestie związane ze sprzętem. - Żużel jest jedynym albo jednym z nielicznych sportów motorowych, w których ważymy sprzęt bez zawodnika. Uważam, że jest to błędem i należałoby coś zrobić w tym kierunku - przyznaje Dobrucki. Nic dziwnego, że Zagar, jeden z wyższych zawodników ze światowej czołówki apelował o wprowadzenie limitu wagi wraz ze sprzętem, by wyrównać szanse dla wysokich żużlowców.
W skokach narciarskich mamy od kilku lat przeliczniki wzrostu do długości nart i wiele innych zmiennych, które mają wyrównywać szanse różnie zbudowanych sportowców. Czy coś podobnego powinno mieć zastosowanie w żużlu? - Trzeba wprowadzić jakieś rozwiązania, które sprawią, że nie sprzęt, a umiejętności zawodników będą decydować o sukcesie. Mam wrażenie, że dzisiaj motocykle odgrywają kluczową rolę w tym, czy ktoś wygrywa, czy przegrywa. Oczywiście zawodnicy też są ważni, ale coraz częściej o sukcesie przesądzają decyzje, które zapadają w parkingu - zaznacza Rafał Dobrucki.
Były żużlowiec, a obecnie trener zwraca uwagę na sprawy związane z oponami. - Jeśli prześledzimy na przestrzeni ostatnich lat rozwój sportu żużlowego, dojdziemy do wniosku, że dużo zmieniało się w kwestii ogumienia. Ciągle była tendencja do zmniejszania profilu opony, a zarazem następował wzrost mocy silników. Naprawdę już najwyższy czas, by pomyśleć o zmianach. Może trzeba nieco spowolnić ten sport? Może poszukiwanie mocy nie będzie już tyle warte? Pomysły są, ale trzeba zacząć je wdrażać życie, bo inaczej zawodnicy będą wciąż zbijać wagę i jak wspomniałem wcześniej, problem anoreksji w sporcie żużlowym stanie się realny - zakończył Dobrucki.
I znów się okaże, że biorą jakieś świństwa tak jak D Czytaj całość
Żużla niech nikt nie rusza! ;)