W Krośnie w przerwie międzysezonowej następują duże zmiany. Ostatnią w Polsce nawierzchnię żużlową zastąpi materiał zbliżony do granitu. Praca są już co prawda na ostatnim etapie, ale nastąpiło kilkutygodniowe opóźnienie.
- Zakładaliśmy, że uporamy się z tym do końca stycznia, ale ostatecznie się nie udało. Potrzebujemy kilku dodatkowych tygodni i zakładamy, że układanie nawierzchni i krawężników zakończy się w okolicach 25 lutego - mówi prezes KSM-u Krosno, Janusz Steliga.
Blisko miesięczne opóźnienie nie jest jednak winą klubu. - Niska temperatura wpływa na wolniejsze tempo, ale nie to jest najważniejsze. Główną przeszkodą jest procedura zwożenia materiału. Firma, która dostarcza nam nawierzchnię z kamieniołomu nie może przywozić więcej niż 400 ton tygodniowo. A to trochę zbyt mało. Jedną trzecią toru mamy już gotową. Jedna z prostych jest skończona, a prace na pierwszym łuku są zaawansowane. Samego materiału potrzebujemy jednak więcej niż początkowo zakładano - zaznacza Steliga.
Działacze KSM-u Krosno zachowują w każdym razie spokój i nie obawiają się, by wspomniane opóźnienie mogło wpłynąć negatywnie na stan toru, jaki zawodnicy zastaną na wiosnę. - Z analiz jakie przeprowadziliśmy wynika, że nasza nawierzchnia ma mieć bardzo dobre wiązanie. Czas przygotowania toru nie powinien być więc żadną przeszkodą. Gdy tylko w marcu poprawią się warunki pogodowe, nasi zawodnicy będą bez przeszkód trenować - kwituje Steliga.
ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem