Prokuratura Rejonowa w Rybniku prowadząc śledztwo w sprawie tragicznej śmierci Krystiana Rempały stwierdziła, że zawodnik jadąc w feralnym biegu nie miał zapiętego kasku. Żużlowe władze nie widzą jednak potrzeby wyznaczania osoby, która sprawdzałaby, czy zawodnicy wyjeżdżają na tor w zapiętym kasku. W PZM tłumaczą, że to powinno być tak oczywiste, jak założenie laczka, względnie nalanie metanolu.
Sławomir Kryjom zwraca nam uwagę, że regulamin już teraz jasno precyzuje, kto jest odpowiedzialny za sprawdzenie, czy zawodnik wyjeżdża na tor w stu procentach przygotowany do biegu. - Artykuł 32, punkt 1, jasno mówi o obowiązkach kierownika parku maszyn - stwierdza Kryjom. - Ma on wzrokowo sprawdzić, czy zawodnik jest odpowiednio ubrany i wyposażony. Czy ma zapiętą łyżwę, gogle i właśnie kask. Nie musi podchodzić do żużlowca i go szarpać, bo to czy kask jest zapięty doskonale widać - wyrokuje nasz ekspert.
Jacek Frątczak, żużlowy menedżer, wyciąga jednak z tego samego artykułu inne wnioski. - Byłem kiedyś kierownikiem parku maszyn, brałem udział w szkoleniu, więc tłumaczono mi o co chodzi w tym przepisie - wyjawia Frątczak. - Kierownik parku maszyn ma ogarnąć wzrokowo sprzęt i wyposażenie. Ma sprawdzić, na pierwszy rzut oka, czy nie odpada deflektor, albo czy tłumik nie wisi. Jeśli chodzi o ubiór, to ma stwierdzić jedynie, czy kask jest na głowie.
Zdaniem Frątczaka nie można mówić o błędzie kierownika parku maszyn w meczu ROW Rybnik - Unia Tarnów, gdzie doszło do wypadku Rempały, bo zawodnik wyjeżdżając na tor miał kask na głowie. Można za to mówić o wpadce kierownika w jednym ze spotkań Unii Tarnów, w którym Janusz Kołodziej wyjechał do biegu bez rękawiaczek. Ich brak musiał być widoczny.
Kryjom upiera się jednak, że przepis jest dość enigmatyczny i można go tłumaczyć na dwa różne sposoby. - Poza wszystkim kierownik parku maszyn ma tak niewiele obowiązków, że precyzyjne sprawdzenie wyposażenia zawodników nie sprawiłoby mu większego problemu - kwituje.
ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!