W poprzednim sezonie Peter Kildemand jeździł przez długi czas z niezaleczoną kontuzją. Zawodnik Fogo Unii nie mógł jednak zwlekać w nieskończoność i po sezonie poddał się operacji swoich więzadeł. Przez długi czas spekulowano, czy Duńczyk zdąży z tego powodu na początek nowego sezonu. Obawy te rozwiali jednak lekarze, który dali zawodnikowi zielone światło do tego, by w marcu trenował na torze.
- Przeciwwskazań co do tego rzeczywiście nie będzie. Peter, podobnie jak pozostali żużlowcy, bez przeszkód wsiądzie na motocykl. Nie ma więc ryzyka, że straci jakąś część przygotowań - tłumaczy trener Paweł Barszowski, który prowadził zajęcia Fogo Unii na zgrupowaniu w Świeradowie-Zdroju.
Nie oznacza to jednak, że Kildemand nie musi już uważać na swoją nogę. Gdyby niefortunnie upadł lub wykonywał ćwiczenia, których odradzają lekarze, mógłby powrócić problem z więzadłami. - Pod względem fizycznym Peter wygląda równie dobrze jak pozostali zawodnicy. Nadal musi mieć się jednak na baczności. Po rekonstrukcji więzadła krzyżowe muszą się przebudować w tkankę. To, czego zawodnik musi unikać, to nadwyrężanie tej nogi. Nie może więc grać w piłkę, a w czasie treningów wykonywać ostrych skrętów. Poza tym musi unikać niektórych ćwiczeń zrywowych - dodaje Barszowski.
Kildemand miałby większy problem, gdyby uprawiał inną dyscyplinę sportu, choćby piłkę nożną. Jazda na żużlu jest jednak możliwa, nawet jeśli więzadła krzyżowe po rekonstrukcji nie są jeszcze tak mocne, jak można by oczekiwać.
ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem