Adam Skórnicki miał kłopot z uzyskaniem zawodniczej licencji w PZM. Kolejarz Rawicz nie zatwierdził go w oknie transferowym w listopadzie 2016 roku, więc Skórnicki nie dostał papierów uprawniających do jazdy. Musiałby na nie czekać do połowy maja, bo wtedy znowu otwiera się okno w Polsce. Jednak liga na Wyspach rusza już w marcu, a były menedżer Fogo Unii Leszno nie chciał czekać. Dlatego poprosił o licencję Anglików. Już ją zresztą ma. Zapłacił za nią 160 funtów (około 800 złotych). Mniej niż w Polsce, gdzie koszt licencji to 1200 złotych.
Przyjęcie angielskiej licencji niesie jednak za sobą konsekwencje. Skórnicki chce też startować w Kolejarzu i do dziś PZM nie dał mu odpowiedzi, czy będzie mógł to robić z zagraniczną licencją. Mistrz Polski, w najlepszym razie, będzie startował jako Anglik. - Pewności jednak nie ma, bo kiedyś zabroniono jazdy w naszej lidze Polakowi z czeską licencją. Miał udowodnić, że ma tamtejsze korzenie - przypomina Skórnicki.
Na razie problem Polski idzie jednak na bok, bo już 15 marca czekają Skórnickiego pierwsze treningi i starty w Wolverhampton Wolves. - Czeka mnie kilka imprez - wyjaśnia Skórnicki. - Na początku sezonu ligowego mam jeździć. Jeśli będzie dobrze, to będę dostawał kolejne szanse. W innym razie ustąpię komuś miejsca. Mam jednak nadzieję, że pokażę się z dobrej strony. Peter Adams, menedżer Wolverhampton, ma na koncie dziewięć tytułów mistrzowskich. Chcę mu pomóc w zdobyciu dziesiątego. Może wtedy zakończy karierę, a ja wskoczę na jego miejsce - mówi Skórnicki w swoim stylu, czyli z humorem i bez owijania w bawełnę.
Skórnicki będzie się oczywiście bacznie przyglądał pracy Adamsa. Liczy na to, że to doświadczenie przyda mu się w pracy menedżera.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota pojechał na tydzień do Włoch. Wszyscy się o niego boją
Zobaczymy co będzie dalej, gdyż cdn.
Ale tym razem wszystko w konwencji bohatera artykułu: jest Skóra - są jaja! ;-)