Kryzys dał nam o sobie znać - rozmowa z Nikołajem Kokinem, trenerem Lokomotivu Daugavpils

Nikołaj Kokin wraz z drużyną Lokomotivu Daugavpils przebywa w Polsce, gdyż warunki pogodowe na Łotwie nie pozwalają na trenowanie. Ostatnie dni Łotysze spędzili w Rawiczu, jednak okazję do trenowania mieli właściwie tylko w sobotę, gdyż wcześniej pogoda nie pozwalała na jeżdżenie po torze. Powrót do Daugavpils przewidziany jest na przyszły tydzień, od środy zawodnicy pierwszoligowca będą trenować na własnym torze, w sobotę na stadionie będą się odbywać prace przygotowawcze do meczu pierwszej kolejki z GTŻ-em Grudziądz, który odbędzie się już 5-go kwietnia. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kokin opowiada między innymi o tym, jak przygotowani do sezonu są jego podopieczni.

Jarosław Handke
Jarosław Handke

Jarosław Handke: W piątek sobie na torze w Rawiczu nie pojeździliście. Na pogodę pozwalającą na wyjazd na tor czekacie od kilku dni, przebywając w Polsce. Co pan myśli o tej sytuacji?

Nikołaj Kokin: Jest to bardzo zła sytuacja, przyjechaliśmy do Polski, żeby potrenować, a jak na razie to czekamy na pogodę. W Rawiczu są raczej mniej doświadczeni zawodnicy, młodsi, natomiast starsi i bardziej doświadczeni żużlowcy reprezentujący nasz klub trenują w Słowenii. Mają oni tam okazję do jazdy każdego dnia, a my niestety nie. Nasi młodzi chłopcy powinni teraz jak najwięcej jeździć, oswajać się z torem przed sezonem. Mieliśmy zaplanowane sparingi w Polsce, musieliśmy je odwołać. Kalendarzowo mamy wiosnę, ale pogoda tego nie potwierdza.

Dlaczego nie zostaliście w Daugavpils i tam nie trenujecie obecnie?

- Po pierwsze, w Daugavpils panuje pogoda nie lepsza niż w Polsce, a po drugie kiedy wyjeżdżaliśmy z Łotwy, tor nie był jeszcze przygotowany na tyle, by mogli na nim jeździć zawodnicy. Będzie on gotowy najprawdopodobniej w środku tygodnia, czyli w ostatnich dniach marca i pierwszych kwietnia.

Wielu kibiców mówi, że wasz skład jest silniejszy niż przed rokiem i stać was co najmniej na zajęcie szóstego miejsca…

- Obecnie w obliczu kryzysu finansowego nie stawiamy sobie konkretnych celów na najbliższy sezon. Nie mówimy o tym, czy chcemy zająć szóste, piąte czy jakiekolwiek inne miejsce. Po prostu będziemy w każdym meczu jechać normalnie i walczyć o wygraną.

Jak pan ocenia tegoroczny skład Lokomotivu? Dużym wzmocnieniem wydaje się być Christian Hefenbrock.

- Myślę, że rzeczywiście będzie to zawodnik, który wzmocni siłę naszej drużyny. Ostatni sezon w jego wykonaniu był nieudany, w jego końcówce przytrafiła mu się jeszcze kontuzja. Pracował zimą, doszedł do siebie i teraz wszystko powinno już z nim być w porządku.

Wiele osób związanych z żużlem w Polsce narzeka na to, że w związku z kryzysem ciężko jest skompletować zaplecze sprzętowe zawodnikom. Ponadto problemy dotykają też kluby. Czy was też to dotyczy?

- Mogę powiedzieć tylko tyle, że kryzys dał nam o sobie znać i odczuwamy jego skutki. Więcej za bardzo nie chcę mówić, gdyż jestem w klubie trenerem a o sprawach finansowych rozmawiają dyrektorzy i prezesi. Na dzień dzisiejszy widać, że nasi zawodnicy są przygotowani do sezonu pod względem sprzętowym, zobaczymy jak na danych klubach kryzys odbije się w sezonie.

Jak więc radzicie sobie z zakupem drożejącego sprzętu?

- Sprzęt rzeczywiście nie jest dziś tani. My staramy się zaopatrywać w części do motocykli nie w sklepach czy hurtowniach, ale bezpośrednio u producenta. Dzięki temu możemy trochę pieniędzy zaoszczędzić. Próbujemy dawać sobie radę w trudnych czasach.

W tamtym sezonie rozmawiałem z Andrzejem Korolewem. Powiedział mi, że podobnie jak większość zawodników z Daugavpils, tak i on jeździ na amatorskim kontrakcie. Czy coś w tej materii się zmieniło?

- Tak, sytuacja się mocno zmieniła. W tym momencie mogę powiedzieć, że siedemdziesiąt - osiemdziesiąt procent zawodników jeździ u nas na kontraktach w pełni profesjonalnych. Amatorami pozostali tylko juniorzy i to nie wszyscy. Na przykład Artiom Łaguta jeździ na kontrakcie zawodowym. Jeśli któryś z młodych żużlowców zwróci się do nas z prośbą przejścia z amatorki na zawodowstwo i będzie w stanie sam sobie zakupić sprzęt, to my nie będziemy stwarzać problemów.

W ostatnich latach w waszej drużynie jeździli Polacy: Miesiąc, Bajerski, Świst, Piszcz. Dlaczego w tym sezonie nie zakontraktowaliście nikogo z Polski?

- Wszystko w życiu się zmienia. W tym roku mamy takie założenie, że spróbujemy odjechać sezon bez Polaków, zobaczymy co z tego wyniknie. Chociaż z drugiej strony, to mamy przecież w składzie Polaka - Romana Poważnego (śmiech). Dla nas mimo wszystko jest on bardziej Rosjaninem niż Polakiem. Wspomnę raz jeszcze o kryzysie i powiem, że gdybyśmy zakontraktowali jeszcze klasowego polskiego zawodnika, to moglibyśmy temu nie podołać finansowo.

Czy Polacy żądali wysokich kwot?

- My chcieliśmy zatrudnić dobrych Polaków, nie punktujących na średnim poziomie, ale takich, którzy okazaliby się liderami drużyny. Obecnie takim zawodnikiem jest na przykład u nas Grigorij Łaguta, który jakby ciągnie drużynę do przodu. Ale nie rozmawialiśmy oczywiście tylko z Polakami, toczyły się też rozmowy z Finami, Anglikami i Szwedami. Jak jednak doskonale wiadomo, dziś zawodnik dobry to zawodnik drogi.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×