Niedzielny pojedynek w Zielonej Górze dostarczył kibicom sporej dawki emocji. Choć był to mecz towarzyski, to nie brakowało efektownego ścigania i ostrej walki. - Nikt nie chce jeździć z tyłu. Każdy chce wygrywać, a start z orzełkiem na piersi dodatkowo motywuje. Każdy chce dać z siebie wszystko i jak najlepiej wejść w sezon. Takie zawody, gdzie jadą sami czołowi zawodnicy, to też dodatkowa motywacja - przyznał Grzegorz Zengota.
28-latek w konfrontacji z Resztą Świata wystąpił w pięciu wyścigach, zdobywając łącznie siedem punktów z bonusem (0,1*,1,2*,3). - Cieszę się, że trener mi zaufał i na mnie postawił. Mam nadzieję, że odwdzięczyłem mu się końcówką tego spotkania. Początek może nie był najlepszy, ale ważne, że fajnie i z przytupem zakończyliśmy ten mecz i wygraliśmy - skomentował żużlowiec Fogo Unii Leszno.
Dla wychowanka zielonogórskiego klubu niedzielny mecz był kolejną okazją do występu w kadrze narodowej. - Start w barwach reprezentacji Polski to zawsze nietypowe uczucie i każdy z nas zmierza do tego, by jechać z orzełkiem na piersi, a wiadomo, że w Polsce poziom rywalizacji zawodników, którzy ostatecznie jadą w kadrze, jest bardzo wysoki - ocenił.
Spotkanie w Zielonej Górze było dla reprezentacji Polski pierwszym etapem przygotowań do obrony tytułu Drużynowego Pucharu Świata. To, kto pojedzie w decydującym turnieju, okaże się w kolejnej fazie sezonu. - Miejsc nie jest za dużo, bo Drużynowy Puchar Świata jest tak poukładany, że wystąpi tylko czwórka najlepszych w Polsce zawodników, a my mamy bardzo dobrych żużlowców nie czterech, a wielu więcej. Rywalizacja jest zacięta, aczkolwiek fair play. Każdy ufa trenerowi, a to, czy kogoś wybierze, to już zależy od naszych wyników. Jeżeli będziemy wygrywali, to trener na pewno to dostrzeże - zakończył Grzegorz Zengota.
ZOBACZ WIDEO Trener Orła wie prawie wszystko. Została tylko jedna niewiadoma