W przypadku Duńczyka powracają demony z przeszłości. Cały poprzedni rok walczył z torem w Tarnowie, aby zacząć punktować na nim na miarę swojego potencjału. W zbliżających się rozgrywkach ma być lepiej, choć jak pokazał ostatni trening punktowany z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa, Mikkel Michelsen wciąż zmaga się z tymi samymi problemami. - To jest młody zawodnik. Tacy żużlowcy jak on, muszą pewne rzeczy w sobie zmienić, bo nie zawsze jest idealnie - tłumaczy Paweł Baran.
Wydaje się, że trener Grupy Azoty Unia Tarnów wie, co mówi. Patrząc na dotychczasowe wyniki Duńczyka śmiało można było pokusić się o tezę, że wspólnie ze swoim rodakiem Kennethem Bjerre będzie liderem drużyny Jaskółek. Czar prysł wraz z jego pierwszym występem na domowym torze, z którym znowu nie mógł się dogadać. We wspomnianym treningu wszystkie punkty wywalczył dzięki ciężkiej walce na dystansie. Gdzie zatem tkwi przyczyna problemów byłego medalisty IMŚJ? - Czasami zawodnicy trenują w określonych warunkach, a podczas meczu okazuje się, że tor jednak nieco się różni. Trzeba jednak pamiętać, że nie da się idealnie odtworzyć wszystkiego, co było powiedzmy dzień wcześniej. Trening to dobry czas na przejechanie motocykla, ale formę trzeba udowodnić w trakcie spotkania. Nie wystarczy kupić fajny motocykl od Petera Johnsa i liczyć na to, że on sam będzie jeździł. Praca, praca, praca i jeszcze raz praca - zastrzega Baran.
Trudno jednak byłoby zrezygnować z usług Michelsena tylko dlatego, że nie najlepiej radzi sobie z tarnowskim torem. Jego wartością dodaną są mecze wyjazdowe, w których może okazać się liderem Unii. Poza wszystkim to zawodnik będący na dorobku i w każdej chwili może odpalić z wielką formą.
ZOBACZ WIDEO Dał popis ze Spartą. To będzie jego sezon?