Już w najbliższy weekend do zmagań ligowych przystąpią kluby z I i II ligi. Tydzień dłużej przyjdzie czekać natomiast drużynom z PGE Ekstraligi. Te wystartują 16 i 17 kwietnia, czyli w święta wielkanocne. Rufin Sokołowski, który w przeszłości był prezesem Unii Leszno, uważa, że to nie najlepsze rozwiązanie.
- Dziwię się, że prezesi nie oponowali przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jak pokazuje przykład Unii Leszno, która wyjechała na tor na początku marca, pogodę do ścigania mamy w Polsce już do dobrych kilku tygodni. To źle dla klubów i całej dyscypliny w kraju, że na razie nic poza sparingami się nie dzieje - przekonuje Sokołowski.
Były prezes zwraca przy tym uwagę na finansowy aspekt całej sprawy. Jego zdaniem, start Ekstraligi w święta wielkanocne sprawia, że niektóre kluby mniej zarobią. - Wszyscy wiemy, że inauguracja nowego sezonu przyciąga na stadiony tłumy widzów. To samo jest z meczami, które rozgrywane są w Wielkanoc. Planowanie tych wydarzeń na ten sam dzień jest więc finansowym błędem. Kluby, które w pierwszej kolejce pojadą na wyjazd, będą nieco poszkodowane - zauważa Sokołowski.
Zdaniem naszego rozmówcy, najbardziej sprawiedliwe byłoby inne rozwiązanie. - Najlepiej byłoby, gdyby Ekstraliga startowała 9 kwietnia, czyli tydzień przed świętami. Cztery kluby miałyby wtedy w zasadzie komplet publiczności i sporo by zarobiły. W następny weekend, czyli w Wielkanoc, liga mogłaby zawitać na cztery pozostałe stadiony. Wtedy wszystkie kluby, bez wyjątku, cieszyłyby się zastrzykiem dodatkowej gotówki. Tymczasem, gdy ktoś pojedzie pierwszy mecz u siebie 23 lub 30 kwietnia, "boomu", wynikającego ze startu sezonu, mieć już nie będzie - kwituje były prezes Unii Leszno.
ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru