W Rzeszowie od kilku lat systematycznie zdarzają się mecze, w których drużyny przyjezdne narzekają na stan toru. Podobnie było w piątek. Euro Finannce Polonia Piła krytykowała stan nawierzchni przy Hetmańskiej, ale nie ma wielkich pretensji do Stali Rzeszów. Przyjezdni mają świadomość tego, że pogoda nie pozwoliła na nic więcej.
- Warunki na torze były dosyć ciężkie - mówi Adrian Cyfer. - Było bardzo dużo dziur i kolein. Można powiedzieć, że ten tor zrobiła pogoda. Cieszymy się, że już od pierwszych biegów spasowaliśmy się z tą nawierzchnią. W Rzeszowie padało przez dwa dni. Szczerze mówiąc, to w ogóle nie wiedzieliśmy, czy odjedziemy ten mecz. Okazało się, że wyjechaliśmy i skończyliśmy cało i zdrowo. Jestem co prawda trochę poobijany, ale mogę być zadowolony ze swojego występu - przyznaje.
W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Świst, były zawodnik Polonii. - Tor nie należał do najłatwiejszych. Pierwszy łuk to jeszcze było pół biedy, ale drugi był bardzo ... - Świst nie dokończył. - W czwartek jednak mocno padał śnieg, deszcz i grad. Przed meczem tor był przygotowany bardzo dobrze. Było ciężko, ale udało się odjechać te zawody. Zawiniła jednak głównie pogoda - wyjaśnia.
Same wydarzenia na torze nie przysporzyły jednak zbyt wielu emocji. Te gwarantował jednak wynik, który przez długi czas był na styku. - Wszystko było widać - komentuje Norbert Kościuch. - Ameryki nie odkryję, bo wiadomo, jaka była pogoda w Rzeszowie w ostatnich dniach. I tak dobrze, że udało się ten pojedynek odjechać bezpiecznie. Warunki torowe były bardzo wymagające. Dużo dały równania toru co dwa biegi. To nie był żużel na najwyższym poziomie, bo ten tor na to nie pozwalał. Decydował start i rozegranie pierwszego łuku, ewentualnie można było wykorzystać błędy przeciwnika. Tylko na tej zasadzie były mijanki - kończy.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód