Dramatyczna historia legendy Stali Gorzów. Po wypiciu wychodził z niego potwór

Newspix / Mieczysław Świderski / Edward Jancarz i Zenon Plech. Dwie wielkie gwiazdy Stali
Newspix / Mieczysław Świderski / Edward Jancarz i Zenon Plech. Dwie wielkie gwiazdy Stali

Edward Jancarz cudem przeżył karambol w test-meczu Polska – Włochy. Po wypadku stał się jednak innym człowiekiem. Wpadł w alkoholowy nałóg, rozstał się z żoną, a z tą drugą balował na całego. W końcu ona go zabiła.

25 lat temu zmarł Edward Jancarz. Największa legenda Stali Gorzów została zamordowana w trakcie rodzinnej kłótni przez drugą żonę Katarzynę. W niedzielę memoriał wielkiej, ale i tragicznej postaci.

Bogusław Nowak, kolega Jancarza z toru, uważa że jego życie dzieli się na to sprzed i po wypadku w test-meczu Polska - Włochy, który odbył się w 1984 roku. - Zanim go dosięgnął motocykl Włocha Valentino Furlanetto był bardzo dobrym kolegą i wielkim profesjonalistą - mówi Nowak. - Po kraksie świat mu się zawalił. Jak nie pił, to wciąż widziałem w nim dawnego Edka. Kiedy wypił to wychodził z niego potwór.

Nowak jechał w biegu, który zmienił życie Jancarza. - Miał prawie czterdzieści lat, ale wciąż był w dużej formie - opowiada były żużlowiec. - Furlanetto miał silnik ustawiony na start, więc umówiliśmy się z Edkiem, że ja będę atakował przy krawężniku, a on po szerokiej, pod bandą. Stwierdziliśmy, że nas dwóch nie upilnuje. Kiedy zaatakowałem to Włoch zdołał mnie zablokować. Zobaczył jednak Edka, wyprostował motocykl, tylne koło straciło przyczepność, wyrwało go i jego maszyna, niczym pocisk, uderzyła w Jancarza.

Po wypadku trafił do szpitala. Miał silny wstrząs mózgu, pękniętą podstawę czaszki, krwiaka na głowie i złamaną łopatkę. - Walczył o życie - przypomina Nowak. - Lekarze go uratowali, ale stwierdzili, że to był cud. To już jednak nie był ten sam Jancarz, którego znaliśmy. Próbował wrócić do jazdy na żużlu, ale to mu się nie udało. Przez chwilę był trenerem. Najpierw w Stali, potem w Krośnie. Tam się działy cuda, strasznie byli z niego zadowoleni. Przegrał jednak z chorobą alkoholową.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje

- Tragedia Jancarza zaczęła się od tamtego wypadku. Nie mógł sobie poradzić z tym, że nie jeździ - stwierdza Nowak. - Starał się, ale nie wychodziło, bo przestał być sobą. Ciężko się na to patrzyło. Znałem go jako uśmiechniętego i pogodnego człowieka, który kiedyś, w trakcie snu, do spółki z Zenkiem Plechem, zgolił mi połowę z trudem wyhodowanego wąsa. Oglądanie Edka idącego złą drogą było bardzo bolesne.

Jancarz rozstał się z pierwszą żoną Haliną i ożenił się z Katarzyną. - Razem się bawili, byli królami życia - wspomina Nowak. - Na początku jej się to podobało, ale potem się znudziła. Edek chodził strasznie zaniedbany. Halina zbierała go z ulicy, brała do domu, kąpała, dawała zjeść. Szkoda, że od niej odszedł, bo ona by go nie zostawiła. Zawsze była mu oddana.

Śmierć? - To nie był nieszczęśliwy wypadek, choć takie wersje słyszałem - mówi Nowak. - Katarzyna ugodziła Edka nożem. Jakby to się stało w kuchni, to mógłbym uwierzyć, że stało się to przypadkiem. Ona jednak wzięła nóż i poszła za nim do sypialni. Czy pijany Jancarz się awanturował? Czy Katarzyna mogła się bać o swoje życie? Wiem, że to ona jemu potrafiła zrobić lanie. Źle go traktowała.

W piątek Nowak z kolegami ze Stali byli na grobie Jancarza. - Przychodzimy co rok, zawsze przed jego memoriałem i wspominamy - przyznaje. - Edek w wieku 23 lat został brązowym medalistą mistrzostw świata. Nigdy tego nie powtórzył, ale był wybitnym zawodnikiem, gwiazdą Stali. Szkoda, że w 1976 roku klub opuścił Zenon Plech, bo oni z Jancarzem świetnie się uzupełniali. Jancarza zapamiętam, jako maniaka żużla. Robił więcej niż trzeba. Zawsze miał czysty kombinezon. Był wzorem, gdy idzie o pracę przy sprzęcie i postawę na treningach. I nigdy się nie wywyższał - kończy Nowak.

Źródło artykułu: