Piotr Olkowicz. Pan z telewizora: Odliczanie do majowych urodzin Wiktora

Poszły konie po betonie, można śmiało powiedzieć, bowiem w weekend ruszyła w końcu wyczekiwana najbardziej przez kibiców rywalizacja drużynowa.

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Chris Harris, Dawid Lampart WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Chris Harris, Dawid Lampart

Pan z telewizora to cykl felietonów Piotra Olkowicza, który przez wiele lat komentował żużel w Canal+. To jego głos słyszeliśmy oglądając rundy Grand Prix.

***

Na inaugurację Stal Rzeszów uległa pilskiej Polonii, ale najważniejszym wydarzeniem było to, że mecz się odbył mimo sprzymierzonych sił natury. Jakość nawierzchni pozostawiała odrobinę do życzenia, ale grunt, że zawody pojechały i nikt poza Adrianem Cyferem nawet się nie poobijał. Chyba nawet miejscowi sympatycy mieli wątpliwości czy mecz się odbędzie, albo po prostu przejmujący chłód w zestawieniu z rozsądkiem i umiłowaniem komfortu, kazał rzeszowskim sympatykom żużla tym razem pozostać w cieple.

A propos temperatury. Niezwykle ciepłe przyjęcie i fala pozytywnych komentarzy towarzyszyła pierwszej autorskiej produkcji żużlowej w wykonaniu telewizji ELEVEN SPORTS. "Z nierównej walki z torem w Rzeszowie zrobiliście widowisko rangi Grand Prix", to jeden z brzegu wyciągnięty komentarz, dający świadectwo, jak poważnie temat żużla jest przy pl. Europejskim traktowany i na co widzowie mogą liczyć w najbliższej przyszłości. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w świąteczny poniedziałek mecz do śniadania czyli pojedynek na szczycie Nice 1. LŻ Polonia Piła - Orzeł Łódź jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się fana ścigania na szlace.

Wracając jeszcze do rozstrzygnięć z podmokłego rzeszowskiego terenu. Janusz Stachyra, trener miejscowych nie krył po zawodach lekkiego rozżalenia. Zrobił co mógł, żeby mecz odjechał, choć w zgodnej opinii wielu obserwatorów, gdyby rzecz działa się w realiach ekstraligowych, jazdy zostałyby niechybnie odwołane pewnie gdzieś zaraz po południu. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. Mecz jechał cały czas na styku, wprawne oko i zmysł taktyczny Piotra Śwista wspierającego Tomasza Żentkowskiego utrzymywały wynik w proporcjach nie pozwalających na puszczenie rezerwy taktycznej, a punkt, który uciekł już w biegu młodzieżowym dodatkowo tę rozgrywkę psychologiczno - taktyczną jeszcze komplikował.

ZOBACZ WIDEO Stracona szansa i sensacyjna porażka Barcelony - zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Banałem będzie stwierdzenie, że mecz zawalił Davey Watt, choć między Bogiem, a prawdą, gdyby udało mu się wygrać choć jeden bieg, a w taśmę nie wjechał Berge Junior, wynik byłby jeszcze bardziej bliski remisu, lub nawet mógłby się zakończyć rezultatem zupełnie odwrotnym. "Żurawie" poza trudnościami natury finansowo-organizacyjnymi, czeka walka o uporządkowanie spraw sportowych. Nawet oddelegowanie Dawida Stachyry do pracy w boksie Marcela Szymko nie mogło zatrzeć wrażenia, że jest to powołanie li tylko ze względów proceduralnych, a sam zainteresowany jest raczej myślami bliżej branży biznesowo-entertaimentowej.

Australijski joker Josh Grajczonek nie zdecydował się ostatecznie na podejście do polskiej licencji, licząc, że może być brany pod uwagę w walce o medale w tegorocznym DPŚ. Spostrzegawcze oczy wypatrzyły na trybunach Nicklasa Porsinga, choć Duńczyk zakomunikował swoją obecność na meczu grubo po jego zakończeniu. Domysłów co do jego postawy i okoliczności w rzeszowskich realiach tyle co wirów w przepływającym obok stadionu Wisłoku. Jedno jest pewne. Odliczanie do majowych urodzin młodego Wiktora Lamparta, który na treningach leje swojego starszego, najlepszego w Stali w piątkowym meczu, Dawida, odbywać się będzie nie w dniach, a w godzinach. Nadzieję z wejściem do składu młodziana są przeogromne, chodzi teraz tylko o to, żeby nie przegrzać koniunktury.

W innych pierwszoligowych jazdach bez niespodzianek. Nad morzem rządzą na razie gnieźnianie. Gomólski i Fajfer to para kolejki otwarcia. "Mad Max" Bogdanows nie zgubił zeszytu sprzed lat, kiedy jeździł w Wybrzeżu z Nickim Pedersenem. Solidnie i momentami bardzo szybko. Orzeł z Łodzi jakby jeszcze nie naoliwiony po zimie, ale znając Janusza Ślączkę to stan tylko tymczasowy. Najgorzej mają w Tarnowie. Duet Baran - Cierniak nie wie prawie nic po sparingu z dwójką Rosjan. Skoro było o parze i rozczarowaniu kolejki to najlepszym zawodnikiem wydaje się… albo Norbert Kościuch albo Tomasz Gapiński. Wybór naprawdę trudny, bo obaj odwalili grande robotę.

A propos Rosjan. Frunął trochę ponad wszystkimi w Memoriale Jancarza Grigorij Łaguta. Wyglądał naprawdę świetnie. Zastanawiam się czy leci ciągle na sprzęcie ostrym, jak pitbulle kolegi z Daugavpilsu, Sergieja Mikułowa. Patrząc na testy i ostatnie przed ligą wprawki wielu albo jeszcze szuka, albo pewniaki od pewniaków - tunerów na ligę wietrzą się na warsztatowych półkach. Przypuszczałem, że mimo genialnych biegów na Jancarzu "Łagutnik" całego turnieju jednak nie wygra.

Wyartykułowałem nawet takie oświadczenie w rozmowie telefonicznej z menadżerem Piotrem Baronem. Odpowiedź była trochę nie na temat, ale zasługuje na tekst weekendu: "Zaczekaj, drżę teraz trochę, bo Nicki jedzie z Piterem".

Gratulacje dla wańki wstańki Patryka Dudka. Potwierdza się znowu przedszkolna reguła, że budzi się na dobre dopiero po leżakowaniu. Pedersen przed ligą już zmobilizowany i wyregulowany, Przemek Pawlicki skoncentrowany i pragmatyczny.

Wielkie gratulacje dla Justyny i Krzyśka Cegielskich z okazji powiększenia rodziny. Cegła pokazuje, że krok po kroku realizuje swoją życiową misję. Jego czule roześmiana twarz na zdjęciu z dzidzią Otylką jest równie wzruszająca, jak pierwszy weselny taniec, jaki odbył się nie tak dawno pod Wawelem.

Czytam, że w święta żużla nie będzie. Spokojnie. Prognozy, jak znam życie, się jeszcze pozmieniają. Nie należy panikować. W ubiegłym tygodniu wóz transmisyjny też miał przez moment do Rzeszowa nie wyjeżdżać, a wszystko zakończyło się happy endem. To trochę, jak z komunikatem, jaki znalazłem w skrzynce mailowej, że świetne plandeki przeciwdeszczowe przywiezione przez Ole Olsena do Wrocławia są testowane i są świetne. Tyle, że nie spadła na nie jeszcze wtedy kropla wody z polewaczki. Te unikalne plandeki wielokrotnie zdawały egzamin w Vojens, o ile Ole się nie pośpieszył i nie zdjął ich zbyt wcześnie, jak na finale DPŚ 2015. Pamiętajmy jednak, że Olsen ma tor, z którym robi cuda w ciągu kilku minut. Chciałbym zobaczyć niektóre polskie tory przykryte dajmy na to w tę środę i odkryte w poniedziałek. Zaręczam, że pomimo cudowności plandek o jakimkolwiek żużlu moglibyśmy zapomnieć.

Piotr Olkowicz

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Stal Rzeszów utrzyma się w pierwszej lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×