W Rawiczu zawsze idzie jak krew z nosa. Gdyby ważyły się losy meczu, nie puściliby Grobauera pod płotem

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski w rozmowie ze Zbigniewem Sucheckim
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski w rozmowie ze Zbigniewem Sucheckim

Żużlowcy TŻ Ostrovia okazali się lepsi w derbowym, II-ligowym spotkaniu w Rawiczu, pokonując Kolejarza 51:39. Gospodarze mecz kończyli w minorowych nastrojach nie tylko ze względu na porażkę, ale i kontuzję Arkadiusza Pawlaka.

Mariusz Staszewski (trener TŻ Ostrovia): W Rawiczu zawsze idzie jak krew z nosa. Było chyba jednak trochę lżej niż w pierwszym meczu z KSM-em Krosno na swoim torze. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania. W połowie zawodów widać było, że miejscowi się dopasowali, a my pogubiliśmy ustawienia. Końcówka jednak należała do nas. Gdyby musiał być wygrany piętnasty wyścig, też by pewnie Masters z Sucheckim inaczej pojechali i nie przepuścili Grobauera pod płotem. Ogólnie możemy być zadowoleni z tego meczu.

Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Uciekła nam pierwsza część zawodów. Zadecydowały o tym niespodziewane defekty motocykli. Motory były sprawdzane przed meczem, a kiedy zawodnicy wyjeżdżali na tor, okazywało się, że nie są w stanie wystartować. Działo się z nimi coś dziwnego, przerywały i zawodnicy musieli zmieniać sprzęt. Mecz dla nas zakończył się pechowo, bo straciliśmy Arkadiusza Pawlaka. To dla nas bardzo duża strata.

Kamil Brzozowski (zawodnik TŻ Ostrovia): Tor był równy dla wszystkich i nawet ten deszcz nie stanowił wielkiego problemu. Początek zawodów miałem dobry, ale niepotrzebnie wprowadzałem korekty w sprzęcie. Wygrałem bieg i robiłem zmiany, bo cały czas czułem się wolny. Mój błąd i jestem zły na siebie, że tak zrobiłem. Każdy mecz jest ciężki. Szczególnie tutaj w Rawiczu jest trudno, bo liczy się tylko start. Ciężko wyprzedza się na trasie. Fajnie, że wygraliśmy i to jest najważniejsze.

Marek Lutowicz (zawodnik Kolejarza Rawicz): Początek zawodów był dla mnie całkiem dobry. Szkoda tylko tego czwartego wyścigu, w którym jechałem przed Zbigniewem Suchecki. Wydawało się, że zdobędę pewne punkty, aczkolwiek Arek Pawlak zanotował upadek i bieg został przerwany. Drugi raz nie powtórzyłem tak dobrego startu.

Łukasz Sówka (zawodnik TŻ Ostrovia): Cieszy to, że wygrywamy drugi mecz. Można powiedzieć, że jesteśmy na fali wznoszącej. W wyścigu trzynastym dwa razy dobrze wyszedłem ze startu i jechaliśmy na 5:1, ale dwa razy były upadki i przerywano ten bieg. W trzecim podejściu byłem już zdenerwowany, a na dodatek wybór miejsca był zły. Ustawiłem się w niewłaściwej koleinie i nie wyjechałem ze startu już tak dobrze. Cóż, dwa punkty uciekły, ale najważniejsze, że cało i zdrowo przejechałem te zawody.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód

Komentarze (0)