Przypomnijmy, że w 2016 w szwedzkiej Elitserien nie odwołano ani jednego spotkania ze względu na niesprzyjającą aurę. Jacek Frątczak jest jednak zdania, że porównanie Polski ze Szwecją nie jest logiczne. - Na jakim poziomie są obydwie organizacje ligowe i gdzie niepowodzenie sportowe wiąże się z większymi konsekwencjami finansowymi i sportowymi? Oczywiście, że w Polsce. U nas jest większe ograniczenie ryzyka, bo w grę wchodzi większa kasa - mówi.
Różnica jest nie tylko w stawkach dla zawodników, ale także w innych aspektach. - Powiedzmy sobie szczerze, że trudno porównywać Szwecję i Polskę, biorąc pod uwagę choćby frekwencję na trybunach. Tam jest dwa tysiące ludzi, a u nas dwanaście tysięcy. Pogoda spłatała nam figla. Prawda jest taka, że jeśli można podjąć decyzję o wcześniejszym odwołaniu spotkania, mając deadline, który nie generuje kosztów, to musimy to zrobić. Jeśli się tego nie zrobi, straty ponoszą nie tylko kluby, ale też kibice. W Polsce jest gra o inną stawkę niż w Szwecji - mówi były menedżer Falubazu.
U nas mecze są przekładane masowo. W większości przypadków podjęto słuszne decyzje, ale zdarzały się pomyłki. Tak było choćby z pojedynkiem Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Prognozy nie sprawdziły się i w porze meczu w Winnym Grodzie można było jechać. - W tym przypadku tak się stało, ale aktualnie prognozy pogody są coraz bardziej doskonałe i sprawdzają się co najmniej w 70-80 procentach. Pamiętajmy o kwestii czysto ekonomicznej. Ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że kiedy odwołuje się mecz w oparciu o czas i miejsce podejmowania decyzji, klub na organizacji nie straci choćby złotówki. To jest pewne. Natomiast nie podjęcie tej decyzji w oparciu o tę wiedzę na pewno spowoduje koszty. Co byłoby, gdyby pogoda się sprawdziła, a zawody nie byłyby odwołane? Mielibyśmy hejt w zupełnie drugą stronę - twierdzi nasz ekspert.
Frątczakowi również zdarzały się podobne sytuacje, gdzie trzeba było podjąć męskie decyzje. - Swego czasu miałem jedną sytuację związaną z treningiem punktowanym z ekipą z Gorzowa. Prognozy pogody na sobotę mieliśmy fatalne. W czwartek wraz ze Staszkiem Chomskim i Krzyśkiem Orłem podjęliśmy decyzję, że nie ma sensu generować kosztów i ściągać kibiców, bo prognozy są takie a nie inne. Moja pointa jest taka, że jak już wszystko ruszy, to każdy o tych problemach zapomni. Rozumiem kibiców, że tęsknią za rozgrywkami, ale w tym roku mamy absolutnie nielogiczną pogodę - kończy były menedżer Falubazu.
ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]