Były zawodnik Orła Łódź wystąpił na razie tylko na inaugurację Nice 1. Ligi Żużlowej z Polonią Bydgoszcz. Co prawda zdobył osiem punktów i dwa bonusy, ale mimo tego stracił miejsce w składzie. Jakub Jamróg nie uważa jednak, by zaliczył falstart na starcie rozgrywek.
- Nie mogę uznać początku sezonu za nieudany, bo awansowałem do finału Złotego Kasku, co uważam za bardzo duży sukces. Na inaugurację ligi pogubiłem się w dwóch pierwszych biegach, ale później było już dużo lepiej i w trzech wyścigach przywoziliśmy z kolegą z pary wynik 5:1 - wyjaśnia zawodnik.
Jamróg nie pojechał w drugiej kolejce w Krakowie i nie ma go też w awizowanym składzie na sobotnią potyczkę z Lokomotivem Daugavpils. Zawodnik uważa jednak, że nic nie jest jeszcze stracone. - Myślę, że są szanse, bym wystąpił już w najbliższym spotkaniu, ale wszystko zależy od decyzji trenera. Ja skupiam się na sobie i swojej jeździe - podkreśla. - W żadnym wypadku nie popadam jednak w panikę, bo wiem, że trener na prędzej czy później na mnie postawi - dodaje.
Jakub Jamróg zaznacza przy tym, że nie może mieć żadnych zastrzeżeń do swojego sprzętu. Motocykle od początku sezonu spisują się bez zarzutów. - Mój sprzęt jest naprawdę dobry. Ważne jest przede wszystkim to, by dograć go do aktualnych warunków pogodowych. A te, jak widzimy po ostatnich dniach, zmieniają się bardzo szybko - kwituje.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód