Kilka dni temu Grigorij Łaguta miał sprzętowy mętlik w głowie. Przed meczem ROW-u Rybnik z MRGARDEN GKM Grudziądz wyciągnął jednak dwa nowe silniki i poszło. Zdobył 11 punktów i 3 bonusy.
- Testowałem nowe silniki w środę, na treningu - mówi nam Łaguta. - W zasadzie zdążyłem sprawdzić jeden. W innych warunkach niż te, które panowały w trakcie meczu, ale okazało się, że to co było dobre w środę zafunkcjonowało też nieźle w meczu.
- Myślę, że mogę powiedzieć, że już doszedłem do ładu z silnikami - komentuje żużlowiec. - Zwłaszcza, że tor na zawodach był inny niż na treningu. W meczu było bardziej przyczepnie. Jechałem jednak różnymi ścieżkami i wszędzie było równie dobrze. Motocykl rozpędzał się przy krawężniku, na środku toru, ale i też pod bandą.
Ozdobą meczu ROW - MRGARDEN GKM było ostre starcie braci Łagutów. Grigorij nie miał litości dla Artioma Łaguty, choć przyznał, że to nie było celowe zagranie z jego strony. - Pociągnęło mi motocykl i tak wyszło - przyznaje. - Zrobiło się bardzo niebezpiecznie, ale to nie było specjalne zagranie z mojej strony. Trochę się martwiłem, czy nie zrobiłem bratu nic złego, ale na szczęście obaj jesteśmy cali i zdrowi. Przeprosiłem Artioma. Ciarki mi jednak po plecach przeszły.
Grigorij przyznał, że w przeszłości toczył już ostre boje z Artiomem. - To było jeszcze we Władywostoku - wspomina. - Tam były takie biegi na styku, gdzie też się woziliśmy, a ja przypominam sobie taki wyścig, w którym byłem lepszy o kilkanaście centymetrów.
ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"
***
Obserwatorom też ciarki mogły po plecach przejść. Piękna, ostra walka w stylu Griszy. Atriom także świetne ściganie. Jechał z zębem widać u ni Czytaj całość