Trzy godziny przed rozpoczęciem meczu ROW Rybnik - MRGARDEN GKM Grudziądz padało. Na tor spadło więcej wody niż w trakcie wszystkich ubiegłorocznych domowych meczów Grudziądza. Nic dziwnego, że goście czuli się źle w tych warunkach.
- Deszcz miał wpływ na naszą jazdę - przyznaje Rafał Okoniewski, zawodnik MRGARDEN GKM. - Tor był przez to przyczepniejszy, dużo luźnej nawierzchni leżało na zewnętrznej części. Nawet gospodarze mówili, że dawno w takich warunkach nie jeździli, a co dopiero mówić o nas.
Wiadomo, że GKM przygotowuje nawierzchnię u siebie w specyficzny sposób. Robi ją na twardo. Jeśli żużlowcy systematycznie jeżdżą na takim torze, to potem ciężko im odnaleźć regulacje na bardzo przyczepnej nawierzchni. - Tak to dokładnie jest - mówi Okoniewski. - Ciężko wyregulować silniki, dopasować się, gdy różnica między tym co mamy w domu, a torem zastanym na wyjeździe jest tak duża. Problem w tym, że w Grudziądzu ciężko zrobić coś przyczepnego. Wtedy ten dąb, który jest za bandą drugiego łuku, mógłby bardziej przyciągać i dochodziłoby do większej liczby wypadków. Prawda jest taka, że u siebie musimy zaakceptować to co jest i pracować nad wyjazdami.
Okoniewski w Rybniku gasł na 30 metrze. Starty miał rakietowe, ale potem było już tylko gorzej. - Popełniałem błędy, odjeżdżałem od krawężnika, a tam wjeżdżał Łaguta i wyprzedzał mnie. Szukałem, próbowałem, wszystko na nic - opowiada Okoniewski.
Czy po takim laniu, jak w Rybniku, zawodnik GKM widzi szansę na punkt bonusowy w dwumeczu? - Każdy zespół dobrze zna własne ścieżki. ROW wykorzystał przewagę zdobywając 24 punkty więcej, a my będziemy mieli swoją szansę w rewanżu. Już wygrywaliśmy w Grudziądzu różnicą dwudziestu i więcej punktów, bo u siebie jesteśmy mocni. Na pewno chęci i determinacji nam nie zabraknie - kończy Okoniewski.
ZOBACZ WIDEO: Wkrótce rusza zimowa wyprawa Polaków na K2. Tego nie dokonał jeszcze nikt na świecie