Krzysztofa Kasprzaka czeka przerwa w startach, bo w meczu Betardu Sparty Wrocław z Cash Broker Stalą Gorzów złamał obojczyk. Nie wiadomo też, jak Ekstraliga Żużlowa
podejdzie do sytuacji, która miała miejsce po 3. biegu.
Przypomnijmy, że Kasprzak po starcie 3. biegu został podcięty przez deflektor motocykla Macieja Janowskiego, wykręcił piruet na swojej maszynie i upadł na tor. Robert Kasprzak, brat zawodnika i mechanik w jego teamie, chciał mu pomóc w zdjęciu kasku. Patrząc na wszystko chłodnym okiem kamery można było odnieść wrażenie, że bracia się poszarpali. - Tam nic złego się nie stało - mówi Zenon Kasprzak, ojciec braci. - Krzysztof doznał ciężkiej kontuzji i wył z bólu. On tylko odsunął Roberta, ale na pewno go nie uderzył. Wiem, bo byłem na miejscu.
Nie wiadomo jeszcze, jak zdarzenie zinterpretuje Ekstraliga Żużlowa. Jeśli po przejrzeniu materiału (do telewizyjnego przekazu dojdzie zapis ciągły) dojdzie do wniosku, że doszło do zachowania niegodnego sportowca, to może się to skończyć finansową karą. Regulamin dopuszcza w tego typu przypadkach zawieszenie i grzywnę do 100 tysięcy złotych.
DJ KK w akcji #WROGOR pic.twitter.com/qYDAMDS44a
— brecha13 (@BrechaLeszno) 7 maja 2017
Robert Kasprzak odniósł się do zajścia z bratem na Facebooku: - Lekarze nie mogli ściągnąć kasku i szarpali więc szybko chciałem pomóc nie wiedząc jeszcze wtedy ze obojczyk jest złamany ..... :/ Krzysztof tylko mnie klepnął i to w czapkę ze nie może z bólu i nie mam mu szarpać tak kasku i głowy i to tyle.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
Oby Kasprzak nie ucierpiał...