Tor zupełnie nie przypominał tego z ostatnich lat. Zniknęły znane i rozpoznawalne już wśród żużlowców fale na rybnickich wirażach, a to wszystko dzięki ogromowi pracy toromistrzów Eugeniusza Skupienia i Antoniego Fojcika oraz paradoksalnie wywiezieniu nawierzchni z toru, której było za dużo. Wcześniej receptą na "fale" miała być dodatkowa nawierzchnia, dopiero teraz nadmiar nawierzchni, a konkretnie glinki ściągnięto z toru i przy pomocy równiarki doprowadzono go do stanu dawno w Rybniku niespotykanego.
W treningu wzięli udział wszyscy czołowi zawodnicy klubu, zabrakło jedynie Rickyego Klinga. Najbardziej zaskakiwał Sławomir Pyszny, który jak równy z równym rywalizował z wszystkimi seniorami klubu. Atomowe starty prezentował Mariusz Węgrzyk, a bardzo szybki na trasie na tle drużyny był Denis Gizatullin. Zawodnicy jak i prawdopodobnie około 200 kibiców ROW-u Rybnik z nadziejami wybierają się w niedzielę na mecz ligowy do Gniezna.