Tarnowianie mają porównanie, bo w ubiegłym roku ścigali się w PGE Ekstralidze, gdzie mecze są transmitowane przez platformę nc+. Teraz funkcjonują w innych realiach. Do tej pory klub odjechał zaledwie dwa mecze (najmniej w całej pierwszej lidze). Z pewnością można było ich rozegrać więcej. Drużyna Pawła Barana i Mirosława Cierniaka mogła mieć już za sobą między innymi spotkanie z Orłem Łódź, ale zgody na nowy termin tej rywalizacji nie wyraziła telewizja.
- O to akurat nie mamy żadnych pretensji. Rozumiemy, że telewizja jest ważna i chce pokazać produkt, za który zapłaciła. Przyznam jednak, że inne tematy kuleją i nie chodzi wcale o to, że się czepiamy. Po prostu widzimy, że pomiędzy PGE Ekstraligą a Nice 1. LŻ w temacie współpracy z telewizją jest na razie przepaść - mówi w rozmowie z naszym portalem prezes Grupy Azoty Uniu Tarnów klubu Łukasz Sady.
Tarnowianie w kwestii transmisji telewzyjnych mają tak naprawdę trzy poważne uwagi. - Pierwsza dotyczy momentu, w którym doszło do podpisania umowy. Wydarzyło się to bardzo późno, co przewróciło nam niektóre tematy sponsorskie. Pewne miejsca reklamowe mieliśmy zarezerwowane dla konkretnych partnerów i musieliśmy się z tego wycofać, bo w ostatniej chwili trzeba było je przekazać telewizji i sponsorowi tytularnemu ligi.
Unia uważa również, że komunikacja z telewizją powinno przebiegać sprawniej. - O wielu oczekiwaniach organizacyjno - technicznych, zapotrzebowaniu na różnego rodzaju sprzęt dowiadujemy się od telewizji w ostatniej chwili. Musimy te tematy załatwiać w pośpiechu. Tymczasem takie sprawy powinny być załatwione i omówione przed startem sezonu, przykładowo na trójstronnym spotkaniu GKSŻ, kluby, telewizja - wyjaśnia prezes.
Największy problem dla tarnowian stanowią jednak godziny rozgrywania meczów telewizyjnych. - Rozumiem, że nie możemy jeździć o tej samej porze co PGE Ekstraliga, ale 12:45 jest naprawdę bardzo złym rozwiązaniem z punktu widzenia gospodarza - podkreśla Sady. - Moim zdaniem moglibyśmy rozgrywać mecze nieco później i wszyscy bez trudu zdążyliby przed telewizory, żeby obejrzeć spotkania ekstraligowe. Z pewnością miałoby to pozytywne przełożenie na frekwencję i było wygodniejsze dla kibiców - podsumowuje Sady.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
Może kluby myślały: "to my jedziemy i później/na bieżąco będziemy dyskutować"??