- Zaczęło się od ostrej walki Oskara Polisa z Damianem Dróżdżem - mówi powiązany z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit, radny Łukasz Banaś. - Chłopaki mocno ze sobą pojechali, ale widziałem ostrzejsze sytuacje. Zresztą sędzia nikogo nie ukarał, więc aż tak źle nie było. Nie rozumiem też, dlaczego Andrzej Lebiediew skoczył na Polisa, gdy ten zjeżdżał do parkingu. Zawodnik Sparty kopnął naszego juniora w udo i ten omal nie spadł z motocykla.
- Byłem świadkiem tej sytuacji, ale jeśli ktoś ma wątpliwości, to może zobaczyć zapis z monitoringu - komentuje Banaś. - W mojej ocenie atak Lebiediewa był bezpodstawny i powinien on być wykluczony do końca meczu.
- Oczywiście Oskar nie powinien był mówić o Lebiediewie tego, co powiedział po meczu, ale z drugiej strony był naprawdę mocno wzburzony tym co się stało - stwierdza Banaś. - Nerwy wzięły górę, tym bardziej, że zaraz po tym, jak dostał kopniaka, doskoczył do niego jeden z wrocławskich działaczy i zaczął krzyczeć, że go skończy. Te słowa na pewno siedziały Polisowi w głowie.
- Dotąd nie chcieliśmy ruszać tej sprawy, bo mamy dobre relacje z wrocławskim klubem - opowiada Banaś. - Nie możemy jednak pozwolić na to, żeby cała odpowiedzialność za to, co się stało, spadła wyłącznie na naszego zawodnika. Zachował się głupio, powiedział za dużo, ale pamiętajmy, że żużel, to ogromna adrenalina, a on został sprowokowany. Myślę, że zachowanie Lebiediewa też powinno zostać zbadane. Co do zachowania działacza WTS, to mogę jedynie powiedzieć, tyle że byłem zdziwiony - kończy Banaś.
ZOBACZ WIDEO Rajd Gdańsk Baltic Cup: Sobota dla Filipa Nivette i Kamila Hellera