- Chłopaki się nadają do tańczenia w balecie, a Lebiediew to kawał szmaty. Czekam tylko na spotkanie i zrobię mu to samo. Ma w pi**ę od razu - mówił rozemocjonowany Oskar Polis po niedzielnym meczu. Chodziło o to, co działo się w 12. biegu dnia i zaraz po nim. W trakcie wyścigu Polis stoczył pojedynek z Damianem Dróżdżem, natomiast już w parku maszyn Andrzej Lebiediew miał kopnąć go w udo. To rozwścieczyło młodzieżowca z Częstochowy.
Jego ostra wypowiedź nie przemknęła bez echa. Po kilku dniach zawodnik wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił już na spokojnie, jak według niego sytuacja wyglądała.
Poniżej oświadczenie Oskara Polisa.
"Szanowni Państwo,
Na wstępie chciałbym bardzo przeprosić wszystkich Państwa za słowa, jakich nie powinienem był użyć, a użyłem w rozmowie z jednym z dziennikarzy zaraz po niedzielnym meczu we Wrocławiu. Niestety byłem bardzo zdenerwowany po tym co zrobił mi Andžejs Ļebedevs tuż po zakończeniu dwunastego biegu, kiedy zjeżdżałem już z toru do parku maszyn.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak jednostronnie przestawia się wydarzenia, jakie miały miejsce podczas dwunastego wyścigu i tego co działo się po jego zakończeniu. Pragnę zauważyć, że powtórka meczu w całości została wyemitowana w poniedziałkowy wieczór na antenie stacji nSport i wówczas każdy kibic mógł zobaczyć, jak wszystko wyglądało.
Zaraz po starcie wspomnianego wyścigu wysunąłem się na prowadzenie, a Damian Dróżdż jadąc za mną zszedł do krawężnika. Po zewnętrznej napędzał się Leon Madsen z Maćkiem Janowskim. Na prostej Maciek był pierwszy, ja drugi, Leon trzeci, a Damian czwarty. Przy wejściu w pierwszy łuk drugiego okrążenia to Damian wchodził ostro pode mnie, wynosząc się tak, że musiałem mocno zaciągnąć ręczny. Na drugim łuku odzyskałem pozycję, ale wchodząc w trzecie okrążenie Damian zrobił to samo, co wcześniej. Z tym, że ja przymknąłem gaz, zjechałem szybko do krawężnika i na prostej byłem już przed nim. Wycisnąłem ile mogłem z motocykla i z siebie, aby Damian mnie nie minął. Chwilę jechaliśmy blisko siebie, jednak to ja byłem z przodu. Słyszałem, że Damianowi chodziło o to, że niejako miałem wyciągnąć nogę na tej prostej i mu przeszkadzać. Ja sobie tego nie przypominam, ale wielu z nas ma taki odruch, że wychodząc z łuku, napędzając się wystawiamy właśnie prawą nogę z haka. Nie wiem, może rzeczywiście coś takiego miało miejsce w ferworze walki, ale na pewno nie zrobiłem tego celowo. Zaraz po zakończeniu biegu Damian gestykulował w moim kierunku, pukając się w głowę i pokazując środkowy palec. Ja nie pozostałem mu dłużny. Upomnienie od sędziego dostałem tylko ja, mimo że to Damian pierwszy gestykulował w moim kierunku. Pan sędzia widział tę sytuację inaczej i ja to upomnienie przyjmuję.
Wszystkie te powyższe wydarzania są jednak niczym w stosunku do tego, co czekało mnie zaraz po zjechaniu z toru. Kiedy wjeżdżałem do parku maszyn, zobaczyłem biegnącego do mnie Andžejsa Ļebedevsa, który z całej siły kopnął mnie w udo. Ledwo utrzymałem się na motocyklu. Zaraz po tym kopnięciu zatrzymałem się, mając pretensje do niego o takie zachowanie. Był tak agresywny, że musiała odciągać go ochrona i włodarze.
Po tych wydarzeniach moje nerwy były naprawdę mocno nadszarpnięte, co miało duży wpływ na moją wypowiedź.
Przyznaję, że nie byłem aniołkiem, ale nie może dochodzić do sytuacji, że od razu wskazuje się mnie jako winnego. Nie wiem też dlaczego Damian kłamie, że po biegu podjechałem do jego boksu. To jest zupełna nieprawda, nic takiego nie miało miejsca.
Wiem, że każdy mecz PGE Ekstraligi jest nagrywany przez tak zwany zapis ciągły, a następnie materiał ten przekazywany jest do żużlowej centrali. Wystarczy więc tylko sprawdzić to nagranie wideo i wszyscy będziemy wiedzieć co po dwunastym biegu robiłem ja, co Dróżdż, a co Ļebedevs. Zgodnie z ustawą o imprezach masowych na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu jest zainstalowany monitoring i również oglądając zapis z niego będzie można wszystko zobaczyć. W parku maszyn podczas spotkania znajdował się również klubowy fotograf Betardu Sparty, który dziwnym trafem, nie ma dostępnych zdjęć kopiącego mnie Ļebedevsa.
Na zakończenie, jeszcze raz bardzo Państwa przepraszam za słowa, jakich użyłem na łamach serwisu WP SportoweFakty. Proszę jednak zwrócić uwagę na fakt, iż były one nagrywane "na gorąco" tuż po spotkaniu, a także na to jak musiałem się czuć po tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce po dwunastym wyścigu.
Z poważaniem,
Oskar Polis"
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc