Radosław Gerlach, WP SportoweFaty: Oglądała pani mecz Stali w Tarnowie?
Marta Półtorak, wieloletnia prezes Stali Rzeszów: Tak. I ciężko jest mi to komentować. Jestem bardzo zła. Ale jak nasi liderzy przegrywają z młodzieżowcami drużyny przeciwnej, to w jakim my jesteśmy miejscu?
28 punktów to najgorszy wynik rzeszowian w historii derbowych pojedynków od 1972 roku.
Mało tego, Unia dała nam jeszcze fory. Gdyby jechano zgodnie z programem, to ta różnica byłaby jeszcze większa. Ale gospodarze się zlitowali i zaczęli puszczać młodzieżowców.
Prezes Łabudzki mówi, że nie ma za co przepraszać. Pani na jego miejscu postąpiłaby inaczej?
Nie wiem czy przeprosiny cokolwiek tu pomogą. Najbardziej niepokojące jest to, że zawodnicy odmawiają jazdy dla klubu. Najpierw Harris, teraz Berge. Grajczonek też wybrał sobie ligę angielską. Ale ja tych zawodników chyba rozumiem. Jest mi niezmiernie przykro jak obserwuję co się dzieje z klubem i drużyną. Myślę też, że zrobiono krzywdę niektórym zawodnikom mówiąc jakie to nie są gwiazdy i jak byli rozchwytywani przed sezonem. A jadą na wyjazd i dają się zlać niemiłosiernie. Coś jest nie tak, ale ja tego za bardzo nie rozumiem.
Po raz kolejny Stal przystąpiła do meczu ligowego w niepełnym zestawieniu. Tak było przed rokiem w Łodzi, a w tym sezonie również w Daugavpils. Klub wiedział, że Berge zabrał sprzęt z Polski. Marcel Szymko nie dostał natomiast żadnego sygnału, by przyjechać do Tarnowa.
Skoro miałby jechać Szymko, to może i lepiej, że dano szansę juniorom. Dostali po kilka biegów więcej. Tylko juniorzy powinni też jeździć na porządnym sprzęcie, a odnoszę wrażenie, że takim dysponuje tylko Wiktor Lampart. Mówię to oczywiście w emocjach, ale to co się stało jest dla mnie bardzo bolesne.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc
Można odnieść wrażenie, że z każdym sezonem sytuacja klubu jest gorsza. Przez cztery lata nie pozyskano żadnego poważnego sponsora. Prezes Łabudzki mówi wprost, że tak rozbieżnych budżetów pomiędzy Unią Tarnów a Stalą Rzeszów jeszcze nie było.
Niewątpliwie to co wydarzyło się w niedzielę należy określić mianem totalnej porażki. I to nawet nie porażki w znaczeniu sportowym, tylko organizacyjnym. To co się ostatnio dzieje, to jest po prostu wstyd. Wielki wstyd. Winę za to ponoszą wszystkie osoby, które deklarują, że zajmują się klubem. Jak dla mnie, to co się dzieje jest niedopuszczalne i nie może dalej tak wyglądać.
Czy działania klubu są nieprzejrzyste?
Powiem coś, co jest może niepopularne. I pewnie przez to nie byłam zbyt lubiana przez kibiców. Ale jeśli ktoś jest prezesem, to ponosi kilka rodzajów odpowiedzialności: organizacyjną, finansową oraz po części sportową. A ja odnoszę wrażenie, że to nie prezes Łabudzki rządzi klubem.
To kto?
Chodzi o sponsorów. Niektórym wydaje się, że zarządzanie klubem jest proste. Ale tak nie jest. Mnie najbardziej boli to, że kiedyś w tym Rzeszowie wszyscy chcieli jeździć. Minęło zaledwie kilka sezonów i zawodnicy zaczęli omijajć Stal szerokim łukiem. Mam na myśli również wychowanków. Obawiam się, że niedługo będzie to klub dwóch zawodników.
Czyli prezes Łabudzki jest tylko marionetką?
Uważam, że na tę chwilę wygląda to tak, że brakuje wizji w klubie. Pojawiają się rozbieżne koncepcje w otoczeniu prezesa, a tak się nie da. Realizuje się kilka sprzecznych pomysłów jednocześnie. Decyzyjna musi być jedna osobna, która nie tylko ponosi odpowiedzialność, ale i ma możliwości rządzenia.
Jak obserwuje pani sytuację w jakiej znalazła się Stal Rzeszów, to nie pojawiają się myśli aby powrócić na białym koniu?
Na tę chwilę jest to zakończony temat. Zresztą śmieszyły mnie niektóre dywagacje, że zarządzam klubem z tylnego siedzenia. To było naprawdę śmieszne. Teraz w Stali są nowi ludzie i niech się wykażą. Jeżeli grono osób przejmuje na siebie odpowiedzialność i powiedzieli już "A", to teraz muszą też powiedzieć "B" i "C". Szkoda tylko tego wieloletniego dorobku klubu i budowania pozycji przez lata.
Co zrobiłaby pani na miejscu prezesa Łabudzkiego, żeby poprawić sytuację w klubie?
Przede wszystkim należy być w porządku w stosunku do zawodników. Jeżeli ma się u nich autorytet, to taki zawodnik jest w stanie zrobić dla klubu bardzo wiele. Natomiast jeśli jeden z zawodników jest lepiej traktowany niż drugi, to trudno oczekiwać by w drużynie był jakikolwiek team-spirit. Ten w Rzeszowie chyba kompletnie zanikł. To jest straszne. Poza tym, ten sport to bardzo wąskie środowisko. Jak kilku zawodników nie dostało wynagrodzenia, to łatwo można sobie pomyśleć czym to skutkuje.
Zarząd powinien podać się do dymisji?
Ja będąc prezesem nie byłabym w stanie funkcjonować w obecnym układzie. Nie dopuściłabym do takiej sytuacji finansowej, ale również organizacyjnej. Jeżeli się czymś zarządza to obok profitów, pojawiają się też obowiązki. Ale czy dymisja coś by tu zmieniła? To jest najprostsza droga. Należy się zastanowić czy nowy prezes odmieniłby sytuację klubu? Wątpię. Być może w ogóle nie ma osoby, która chciałaby to przejąć. Uważam, że póki co muszą zacząć funkcjonować pewne mechanizmy, których obecnie brakuje. Ponadto, wydaje mi się że popełniono błąd przy doborze trenera. Nie powinnam tego mówić, ale miałam okazję współpracować i z Januszem Ślączką jak i z Januszem Stachyrą. Ślączka był dużą wartością dodaną nie tylko dla drużyny, ale i dla całego klubu. Nie sądzę, że jakiekolwiek dymisje coś tu zmienią. Po prostu trzeba coś zacząć robić w sposób konkretny.
Spadek Stali Rzeszów do niższej klasy rozgrywkowej jest realny?
(dłuższa chwila milczenia - przyp. red.) Może to się tak skończyć. O dziwo, ale niektórzy kibice wręcz chcieli żeby Stal zaczęła od drugiej ligi. Ale to nie jest takie proste. Tam też są zawody i rywalizacja, tam również trzeba płacić i mieć dobrą organizację. To nie jest taka prosta bajka. Oczywiście, że w drugiej lidze byłoby łatwiej. Ale czy tędy droga? W drugiej lidze trzeba stosować te same mechanizmy co w Ekstralidze i w pierwszej lidze. Taka jest prawda. Obawiam się jednak, że niestety, ale ten sezon może skończyć się spadkiem. Kiedy byłam na pierwszym meczu w sezonie z Polonią Piła, to też było mi bardzo smutno. Po pierwsze, prawie w ogóle nie było kibiców na trybunach. Po drugie, przegraliśmy. Ale wtedy jeszcze myślałam, że to Polonia jest taka mocna. Ale nie. To my jesteśmy po prostu strasznie słabi. To bardzo boli.