W ubiegły piątek i sobotę Tai Woffinden przebywał w Pradze, gdyż brał udział w żużlowym Grand Prix Czech. Po zakończeniu zawodów brytyjskiego żużlowca spotkała niemiła informacja. W jego nowym domu na Wyspach doszło do rabunku. Złodzieje zabrali wiele kosztownych przedmiotów, w tym złote medale IMŚ z sezonów 2013 i 2015.
W momencie zdarzenia dom Woffindena był pusty. Faye, żona dwukrotnego mistrza świata, przebywała u swoich rodziców i oglądała z nimi telewizję. - To okropny czas dla Faye, gdy wyjeżdżam na zawody gdzieś w Europie. Byłem bardzo zły, gdy się o tym dowiedziałem, ale stało się. Nic nie możemy już zrobić. Mogę jedynie zaapelować do ludzi, by zwracali większą uwagę na bezpieczeństwo swoich domów - powiedział Brytyjczyk.
Zawodnik Betard Sparty Wrocław oszacował już straty po rabunku. Według jego wyliczeń, skradzione przedmioty miały wartość ok. 20 tys. funtów. - Dziękuję wszystkim kibicom, którzy w social mediach wysyłali w moim kierunku wyrazy wsparcia. Po raz kolejny fani okazali się wyjątkowi - dodał.
Woffinden nie będzie też najlepiej wspominać samego występu w Pradze. Brytyjczyk zdobył w stolicy Czech siedem punktów i po raz kolejny w tym sezonie nie awansował do półfinałów SGP. - Dotknąłem taśmy w trzeciej serii i powiedziałem sobie, że ten błąd kosztował mnie półfinały. Z jednej strony, mógłbym po prostu policzyć ile razy dotknąłem już taśmy w swojej karierze i żyć z tym dalej. Z drugiej, kiedy popatrzysz na program zawodów, była szansa na wygraną w tym biegu - skomentował Woffinden.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce