1 lipca na Norfolk Arena zmierzą się Czesi, Amerykanie, Australijczycy i Brytyjczycy. W ekipie gospodarzy zabraknie Taia Woffindena, który już dawno zapowiedział, że nie wystartuje w tych zawodach. Pod jego nieobecność głównymi kandydatami do wygrania zmagań będą Kangury.
- Zgadzam się, że Australia ma największe szanse na finał - uważa Jacek Frątczak. - Kluczowa będzie rehabilitacja Jasona Doyle'a i jego powrót do ścigania. Nie wystąpił on w meczu ligowym w Zielonej Górze, co wskazuje na to, że chce pojechać w DPŚ. Moim zdaniem Australia wystąpi w wielkim finale w Lesznie - twierdzi ekspert WP SportoweFakty.
Znacznie ciekawiej powinno być na Ljungheden w Vastervik. W Szwecji o finał pojadą gospodarze, oraz Rosjanie, Łotysze i Duńczycy. - Tutaj będzie dużo większa walka. W roli faworytów stawiałbym mimo wszystko Duńczyków. Mają oni najrówniejszy skład z całej stawki. Kenneth Bjerre w Horsens pokazał, że potrafi się ścigać. Szwedzi i Rosjanie mają w swoich zestawieniach za dużo dziur. Wygląda na to, że Dania bezpośrednio wjedzie do finału, ale na pewno będą to interesujące zawody - uważa Frątczak.
Z półfinałów do decydującej rozgrywki, która zostanie rozegrana 8 lipca w Lesznie, awansują zwycięskie ekipy. Zespoły z drugich i trzecich miejsc dostaną jeszcze szansę w barażu, który również odbędzie się na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Zaplanowano go na piątek, 7 lipca.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc (WIDEO)